środa, 5 lipca 2017

Gra w kulki

Dawno, dawno temu, bo w roku 2013 pisałem o kulkach nasiennych, tak zwanych "seed balls". Jak pisałem również, były to rozpaczliwe próby stworzenia wokół Ostoi żywopłotu, a po ponad trzech latach mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zakończyły się niepowodzeniem. Z kulek z nasionami różnych "żywopłotowych" drzew i krzewów nic absolutnie nie wykiełkowało. Podejrzewam, że nasiona padły łupem leśnej zwierzyny, która za nic ma ludzkie starania. Postanowiłem jednak odgrzać pomysł kulek i dać mu drugą szansę, a to za sprawą zająca, który ewidentnie "poleciał sobie ze mną w kulki".

Zając ów, miłosiernie pozostawiony w spokoju w czasie swych wizyt na podwórku Ostoi nie docenił gościnności gospodarza i pewnej nocy zamiast jak do tej pory paść się koniczynami, postanowił skorzystać z bufetu degustacyjnego w mini-sadzie. Próbował niemal każdą roślinę zielną, ścinał ją około pięć centymetrów nad ziemią i w większości przypadków pozostawiał niezjedzoną. Oczyścił z roślin zielnych 1/3 sadziku, pozostawiając jedynie drzewka i krzewy. Na razie. Zającowi więc zostało odebrane prawo pobytu na terenie podwórka, jak na razie wydaje się ten zakaz respektować. Być może upasł się tak w trakcie degustacji, że już nie mieści się między sztachetami płotu?

Tak czy inaczej, postanowiłem awaryjnie uzupełnić podszyt w sadziku poprzez danie ostatniej szansy kulkom nasiennym. Skłoniła mnie do tego pogoda - niemal codziennie padające deszcze, ciekawość - czy kulki zadziałają w nieco lepiej kontrolowanych warunkach podwórka i na koniec lenistwo - nie bardzo mi się uśmiechało robić rozsady i sadzić od nowa wszystko, co zając unicestwił.

Sporządziłem więc mieszankę roślin motylkowych, z lekkim dodatkiem innych wzbogacających glebę, takich jak gryka czy gorczyca, z przewagą jednak tych pierwszych. Dodałem peluszkę, łubiny, seradele, wyki, koniczyny i co tam jeszcze miałem pod ręką, pragnąc wykorzystać tą okazję do podniesienia żyzności gleby. Następnie, wedle receptury Fukuoki sporządziłem kulki, nie mając jednakże zalecanej suchej, mielonej gliny czerwonej, użyłem taką, jaka była, czyli żółtoszarą, świeżą i lekko wilgotną. Nie powinno to mieć żadnego znaczenia przy natychmiastowym użyciu kulek bez ich suszenia, a kulki oczywiście zostały porozrzucane po sadziku natychmiast gdy tylko były gotowe. Do gliny dodałem dużo kompostu, aby rośliny gdy (jeśli) wykiełkują, miały jak najlepsze warunki. Teraz pozostało jedynie czekać i obserwować, co z tego wyniknie.

Od dłuższego czasu z niepokojem  spoglądam w niebo, bo pogoda też nam płata nieprzyjemne figle. Wiatr wywrócił jedną z największych osik, potężne drzewo było napoczęte przez bobry i rok temu owinięte przeze mnie siatką, aby nie mogły dzieła destrukcji kontynuować. Drzewo upadło do wody tak, że trzeba by je piłować na kawałki pod wodą, albo wyciągać ciężkim sprzętem z bajorka, nie mam więc na to ani czasu ani ochoty na razie. Może w lecie poziom wody opadnie nieco, wtedy się tym zajmę. Teraz, dosłownie, uwiązuję do kostek słomy dynie, kabaczki, papryki i pomidory, bo wiatr próbuje je wyrywać z korzeniami. Póki co, miotane we wszystkie strony, rosną jednak, a nawet kwitną i zaczynają owocować.

Posadzony w tym roku zupełnie inaczej niż poprzednio bób, nie boi się wiatru. Zamiast sadzić w tradycyjnych rzędach, posadziłem bardzo ciasno, po trzy ziarna w dołku. Wąskie, gęste pasy bobu pomiędzy innymi roślinami sprawiają, że nie wylega tak jak zwykle. Bób sadziłem również pod każdym młodym owocowym drzewkiem, po 5-10 ziaren w kółeczku. W efekcie mamy obfitość smacznych nasion, z której chętnie korzystamy. Udał się też ładnie groszek cukrowy, który bardzo długo nie chciał kiełkować bawiąc się w chowanego. Wreszcie możemy się cieszyć niepowtarzalnym smakiem lata zaklętym w jego zielonych strączkach.

W zrębkach schronienie znalazły padalce, wygląda na to, że ciężarne samice pragnące składać jaja. Miło mi, że wybrały właśnie Ostoję na swój padalcowy żłobek. To bardzo pożyteczne zwierzęta, zjadające wiele szkodników. Są niestety rzadkością w Ostoi, zdominowanej przez zaskrońce i zwinki. Wypada więc pozostawić pryzmę zrębek w spokoju na jakiś czas, a gdy już to będzie niezbędne, pobierać ją z pryzmy z wierzchu, bo padalce znalazły swój nowy dom na jej spodzie. Mam nadzieję że padalce się nie obrażą i nie wyniosą, gdy uszczuplę im nieco nieruchomość. Wszak nowe projekty czekają i same się nie zrobią, a bez zrębek to żadna robota, przynajmniej w Ostoi.




2 komentarze:

  1. Jaka przewagę maja kulki z nasion nad zwykłym ich zasianiem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kulka chroni nasiona (częściowo) przed zwierzętami oraz zawiera nawóz dzięki któremu siewka szybciej rośnie.

      Usuń