wtorek, 4 czerwca 2013

Pierwsze jaskółki plonów

Siedem tygodni temu zaprezentowałem tutaj swoje pierwsze eksperymentalne grządki , czarne kwadraty żyznej, gołej gleby. Dziś zielenią się one mnogością roślin, które lepiej lub gorzej, ale rosną. Generalnie panuje nieład, chaos, pomieszanie z poplątaniem, które nieco humorystycznie nazywam polikulturą lub holistycznym podejściem do uprawy warzyw. Na niemal każdej stopie kwadratowej, gdzie w teorii powinien rosnąć jeden gatunek, kłębią się dwa lub trzy nierywalizujące ze sobą (w mojej opinii) gatunki. Jeden pnie się w górę, drugi płoży po ziemi, trzeci zapuszcza głęboko korzenie - mam nadzieję, że nie jest to zbyt ambitne podejście do ogrodnictwa.

Najokazalej rośnie bób, na którego strąki trzeba będzie jednak długo poczekać. Goni go dzielnie groch - właśnie zaczął kwitnąć. Fasole zatrzymały się w pewnym stadium rozwoju i pewnie czekają na cieplejsze i mniej mokre dni. Doskonale też wzrasta czosnek, który zresztą jako pierwszy zaczął się zielenić na grządce. Pięknie też rosną nasturcje, w odróżnieniu od aksamitek, które strajkują.
 
Największą jednak radość sprawiają pierwsze plony - doskonale już urosła rzodkiewka, jest słusznych rozmiarów i smakuje wyśmienicie. Z tych malutkich grządek można już regularnie zbierać rukolę i rokiettę siewną, stanowią one substrat do pysznych własnych sałatek. Rewelacją jednak jest mała kapustka chińska Pac-Choy, której nigdy wcześniej nie jadłem, a nasiona zakupiłem eksperymentalnie. Urosła wyśmienicie, a smakuje doskonale i w surówce, i duszona lub podsmażana. Sposoby na jej przyrządzanie zapewne jeszcze długo będę odkrywał, bo zamierzam więcej jej posadzić.
 
Zadziwiająco słabo póki co rosną sałaty, zupełnie nie wykiełkował jarmuż, bardzo marnie prezentują się pory. Pomimo to jednak, jestem z grządkowego eksperymentu bardzo zadowolony, każdy wynik stanowi naukę i ciekawe doświadczenie, które na pewno nomen omen zaowocuje w przyszłości.
 
Na grządkach pojawiły się "znikąd" również pierwsze chwasty - dominuje rdest plamisty, a dzielnie towarzyszy mu gwiazdnica pospolita. Ponieważ obie te rośliny w młodych stadiach są jadalne, trafiają również do sałatek.
 
Poza grządkami "ziemnymi" rozciąga się mały obszar pokryty wyłącznie zrębką. Tutaj, choć wolniej, również sporo się dzieje. Pierwsze listki ukazują dynie, słoneczniki, buraki liściowe i czosnek, a to wszystko poprzedzielane krzaczkami truskawek. W zrębce jak na razie najlepiej sobie jednak radzą topinambury. Pokładam w nich wiele nadziei, na bulwy trzeba jednak będzie poczekać aż do jesieni.
Bardzo jestem ciekaw, czy tym roślinom wyrastającym wprost ze zrębki wystarczy składników odżywczych, aby wydać właściwe im plony. Jedno co niemal pewne, to truskawki - o ile nie wydarzy się jakaś pogodowo-szkodnikowa katastrofa, pierwsze owoce można będzie zerwać za tydzień.