piątek, 21 września 2018

Wrzesień w Ostoi



Aby tradycji stało się zadość, że nie ma miesiąca bez wpisu choćby jednego, wpis niniejszy popełniam, w ekspresowym tempie. Życie już nie biegnie, ono galopuje, tyle różnych różności w Ostoi i poza nią ... A mówią "wsi spokojna" - a gdzie tam!
Ostoja na przełomie lata i jesieni cała w malinach. Takiej obfitości tu jeszcze nie było. Pomimo iż maliny wyrugowane są do leśnego ogrodu, gdzie nie doznają żadnej opieki, owocują na potęgę. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego największe i najsłodsze owoce są w największym cieniu? Pod brzozami? Wszak to wbrew ogrodniczym chyba przykazaniom? Ja myślę, że to Natura przez duże N sprawia i dzielnie mi pomaga, wystarczyło tylko jej to umożliwić i nie ingerować zbytnio.

Zapomniane, niedoceniane, jakże często wycinane ulęgałki - moje ulubione. Rosły takie i u mnie, nie owocowały, miały po minimum 30 lat, a małe jak dziesięcioletnie. Doznały radykalnego cięcia zeszłej jesieni, wbrew regułom sztuki sadowniczej, jednakże z pozostawieniem minimum 1/3 gałęzi. I co? I sypią owocem. Mam nadzieję, że nie jest to kwestia tak dobrego tylko dla owoców roku, ale że w kolejnych latach będzie już tylko lepiej. Planowałem zacząć na tych moich ulęgałkach szczepić szlachetne odmiany gruszy, ale niestety, czasu zbrakło. Pozostaje to jednak na mojej liście rzeczy do zrobienia.

Addio pomidory, tak, to nieubłagany koniec sezonu na ten rok. Było wspaniale, była obfitość, są nowe wnioski co do uprawy i odmian, jest przecier w słoikach i suszone w oliwie. Jeszcze się tu i ówdzie oczywiście ostały niedobitki, jeszcze niektóre próbują dojrzewać a inne kwitnąć, ale to już łabędzi śpiew. Nadchodzące po niedzieli chłodne noce położą chyba kres tegorocznemu pomidorowemu szaleństwu. Pozostanie sprzątanie grządek i przygotowanie ich do zimy. Zarówno pojemniki, jak i kostki słomy nie będą już w tym roku niczym obsiewane.

No a skoro o niedobitkach mowa, to niektóre zaczynają dorastać dachu. Po raz pierwszy wpadłem na pomysł aby pomidory rosnące w pojemniku tuż przy ścianie Ostojowej chatki puścić po lince uwiązanej do dachu. Okazało się to z punktu widzenia pomidorów strzałem w dziesiątkę, bo rosną jak oszalałe - im wyżej bowiem, tym cieplej, ściana oddaje ciepło w nocy, pomidorki są szczęśliwe. Z mojego punktu widzenia trochę tak głupio zbierać pomidory z drabiny ... nie, wcale nie głupio, serce się raduje gdy coś tak bujnie rośnie! Oczywiście jest to podpowiedź na przyszły rok, aby więcej takich konstrukcji przygotować. Obok, w sąsiednim pojemniku rośnie też i ogórek, ale on jakoś słabo owocuje, no i wzrostem ustępuje pomidorowi. Trudno jednak wyciągać ostateczne wnioski na podstawie jednej rośliny, poeksperymentuję z ogórkami jeszcze w przyszłym roku.

Jak co roku, Ostoi przybyło drzewek, oczywiście owocowych. Za punkt honoru stawiałem sobie do tej pory posadzić minimum dziesięć nowych drzew każdej jesieni, ten rok jednak kończy proces sadzenia w obrębie podwórka - po prostu wszystkie nisze zostały wypełnione (wedle na dziś obowiązującego planu, który jednakże ewoluuje). Ostatnia dziesiątka trafiła właśnie na swoje miejsca, pozostaje jedynie czekać, co z tego wyrośnie. Pora też zacząć zastanawiać się, czy wychodzić z "sadem" poza podwórko - z jednej strony może by było warto dla celów edukacyjno-pokazowych, z drugiej strony ... kto to obrobi? Gdy zaczną owocować, kto zbierze plony? A może lepiej powstrzymać zapędy i zacząć oddawać teren przyrodzie aby sama sobie na nim gospodarowała? Trudne to wybory, wymagające namysłu, z decyzją więc na razie nie będę się spieszył.

Na razie przez mój las przewalają się dwójki i trójki grzybiarskie, nawołując się donośnie, a najczęstszym tekstem jaki słyszę jest "k..., nic tu nie ma". No coż gdy w lesie ruch jak na Marszałkowskiej, to trudno żeby było. Rękami i nogami bronię się przed ogrodzeniem terenu, ale im dłużej obserwuję "szkody grzybiarskie", tym bardziej się ku temu skłaniam. Z drugiej strony nie tylko grzybiarz mi pod dom podchodzi - zdarza się i dzik, i sarna, i daniel, i łoś, o zającach nie wspominając, ich nie chcę w mojego lasu wypraszać ... zaraz , zaraz ... a może to ich las?