środa, 24 sierpnia 2022

Rzeka plonów

 

Cukiniami sierpień się zaczyna, można by zaśpiewać, ale nie tylko zaczyna się, bo strumień cukinii płynie z ogrodu nieprzerwanie przez cały miesiąc. Jak co roku ruszyła produkcja przetworów, wśród których dominuje marynowana cukinia na ostro oraz sałatka z cukinii z dodatkiem papryk i cebuli. Z tego, co usunąłem ze środków cukinii powstaje pyszna pasta z czosnkiem i kurkumą, a cukinia smażona, duszona, gotowana, w postaci zupy-kremu czy curry towarzyszy nam codziennie, a w zasadzie trzy razy dziennie ... Dzięki temu, że przepisy na przetwarzanie własnych warzyw zbieram latami, wszystko z jednej strony udaje się jakoś zużytkować, a z drugiej (jeszcze) nie mamy cukinii dosyć. Maleńkie ogrody Ostoi, nie poświęcone przecież wcale głównie cukiniom, zaopatrują w to pyszne warzywo kilka gospodarstw domowych.

Cukinie są fajnie i "w ogóle", ale to pomidory są moim oczkiem w głowie w ogrodzie kuchennym. Jak pisałem poprzednio, walka z zarazą ziemniaczaną toczyła się zacięta, no i toczy się nadal, bo zaraza chce powrócić, ale nie ma już takiej mocy jak w połowie lipca. Wiem już, że udało się uzyskać plon ze wszystkich odmian, czasami bardzo obfity, czasami marny, ale jednak. Jest więc okazja aby spróbować każdej odmiany i zebrać nasiona z tych najsmaczniejszych, najlepiej plonujących i najmniej podatnych na choroby. Zbieram więc pracowicie nasiona, fermentuję, suszę, pakuję w osobne torebeczki, to też jest rodzaj wartościowego plonu do wykorzystania w kolejnych latach.

Choć do zbiorów jeszcze daleko, pięknie prezentują się dynie różnych odmian, z których także zamierzam zbierać nasiona i kontynuować prace nad własną odmianą lokalną. Tu głównym kryterium selekcji będzie smak - zbiorę nasiona jedynie z owoców, które będą wyraźnie słodkie i bogate w karoten, czyli intensywnie pomarańczowe. Pragnę pozbyć się odmian pięknie rosnących i plonujących, ale o byle jakim miąższu. I tak, nawet z tych małych "hektarów" ogrodu upraw głównych uzyskuję więcej, niż potrzebujemy. Nadszedł czas aby zamiast troszczyć się czy coś w ogóle urośnie (bo rośnie) zająć się dbaniem o najwyższą jakość plonów i ich wysokie wartości odżywcze. Wprawdzie i teraz nie jest z tym źle, ale zawsze może być lepiej.

W początku sierpnia zacząłem pozyskiwać też plony ze stawu, na razie ostrożnie. Wygląda na to, że karasie i liny na dobre zadomowiły się w stawie i jest ich już tyle, że można sobie pozwolić na odłów ryb średnich rozmiarów. Zarówno maleństwa, jak i największe okazy, żyją sobie spokojnie, te pierwsze mają rosnąć, te drugie się rozmnażać. Widać też szansę na zbiory jadalnych roślin wodnych, nareszcie ruszyła się strzałka wodna, której kłącza i bulwki są bardzo smaczne. Spróbuję wykopać pierwsze wczesną jesienią - część rozsadzić, a część zabrać do kuchni. Niestety, nie ma śladu po kotewce- orzechu wodnym, jak widać póki co roślina ta nie akceptuje warunków w moim stawie i najprawdopodobniej wyginęła do cna. Istnieje też drobne ryzyko, że została pożarta, w stawie bowiem są roślinożerne amury oraz dzikie piżmaki.

Od czasu do czasu las darzy kurkami, o ile nie wyzbierają ich miejscowi grasanci, zaczęły się też pojawiać pierwsze jeżyny, zarówno dzikie, jak i i sadzone przeze mnie w leśnym ogrodzie. Nie ma tygodnia, aby nie wyrosły gdzieś czubajki kanie i pierścieniaki. Jest sporo fasolki szparagowej, na wykopki czeka jeszcze znaczna część marchwi i pietruszki z siewu zimowego. Muszę to zrobić rychle, gdyż lada dzień czas siać szpinak. Są ogórki, zarówno te klasyczne, jak i śmieszne miniaturowe, z odmiany Dar, której krzaczki są naprawdę równie małe jak owoce. Jest i szczypior, i kalarepki, i nasturcje o jadalnych kwiatach, nasionach i liściach, słowem, rzeka plonów płynie szerokim strumieniem, którego zagospodarowanie zajmuje teraz więcej czasu niż prace o ogrodzie. 

Pewnych spraw jednak nie wolno zaniedbać - intensywnie zbieram materiały na kompost i kompostuję po to, aby mieć jego wystarczającą ilość na jesień. Często słyszę stwierdzenia w stylu "robię w ogrodzie to czy tamto, ale nie mam dość kompostu". No cóż, to zamiast robić to czy tamto - kompostuj! To naprawdę jedno z najważniejszych działań, jakie możesz podjąć w swoim ogrodzie, a materiału na kompost na pewno jest dość w Twoim otoczeniu. Ponadto przygotować się już powoli trzeba do jesiennego ściółkowania, dlatego zakupiłem nieco zrębki, której cienką warstwą pokryję jesienią część ścieżek i wspomogę część nasadzeń w leśnych ogrodach. Nie zamierzam już zwiększać powierzchni upraw, ale planuję podwyższyć kilka grządek, głównie truskawkowo-czosnkowych, aby uciec rosnącym pod nimi korzeniom wielkich drzew. Jak widać, w permakulturowym siedlisku nie ma czasu na nudę i zawsze łatwo o jakieś konstruktywne zajęcie. Kompost też jest zresztą rodzajem plonu, jeżeli pochodzi z naszego siedliska i sami go sporządzamy. Obfitych plonów moi mili, niech płyną ku wam szeroką strugą!