czwartek, 28 lutego 2019

Dwanaście metrów kwadratowych

Ostatnie dwa dni lutego udało mi się spędzić w Ostoi, bardzo pracowicie. Kontynuując likwidację starych upraw w kostkach słomy, uprzątnąłem ogródek dyniowy. Położony w jeszcze większym cieniu, zaskoczył mnie pozytywnie przepiękną warstwą żyznej gleby pod kostkami i aktywnymi dżdżownicami. Zdecydowanie szybciej zaszły tu procesy glebotwórcze niż w ogródku poprzednio opisywanym, otrzymującym więcej słońca. O ile tamten ogródek zdecydowałem się jeszcze przez dwa lub trzy sezony prowadzić na kostkach, o tyle tutaj pora na zmiany. Najpierw jednak pieczołowicie odkładam na bok zużyte kostki, jak zwykle w Ostoi, posłużą za ściółkę na innych grządkach i jako źródło "węgla" w kompostowaniu.

Na miejscu słomianych kostek postanowiłem zainstalować grządki wyniesione z obrzeżami z nadstawek na europalety. W odróżnieniu jednak od poprzednich grządek tego typu, te będą miały podwójną wysokość. Zamiast jednej nadstawki na grządkę, użyję dwóch. Tak czy inaczej, pracę trzeba było zacząć od rozplanowania grządek. Teren podwórka delikatnie opada w kierunku północnym, a co za tym idzie, tak też spływa woda deszczowa. Ustawiłem grządki długim bokiem w poprzek spływu wody, co umożliwi lepsze wsiąkanie wody w grunt i zapobiegnie erozji.

Najwięcej czasu zajmuje poziomowanie grządek, chcę, aby każdy rząd idący ze wschodu na zachód był poziomy, ale również aby wierzch grządek trzymał poziom. Aby to osiągnąć, muszę podkopać podłoże pod każdą z nadstawek i pracowicie sprawdzać poziomicą jaki to efekt daje. Przy odrobinie wprawy idzie to dość szybko, ale wymaga cierpliwości, a z tą u mnie różnie. Wiem jednak, że każda minuta spędzona na poziomowaniu zwróci się oszczędnościami czasu i wody przy przyszłym podlewaniu grządek. Jak to mówią "strzelać się z tego nie będzie", jednakże nie dopuszczam do różnic poziomów większych niż centymetr. W kopnym piasku Ostoi i tak jest ryzyko, że obrzeża grządek przesuną się nieco, podczas nierównomiernego osiadania.

Po dwóch dosyć pracowitych dniach w Ostoi, gdy z wolna zapada zmierzch, spoglądam na dwanaście metrów kwadratowych żyznych, głębokich, wygodnych w obsłudze grządek. Obecnie wypełnione są one na zasadzie "lasagna" - warstwami materii organicznej - liści, odpadów kuchennych, słomy, siana, kompostu bokashi, kompostu z kompostownika. Będą się "układać" przez kilka tygodni, po czym otrzymają dwie ostatnie warstwy - przesianego kompostu i ściółki. Planuję zacząć obsadzać te grządki dopiero po 1 maja, także będą miały czas nieco "wewnętrznie się przetrawić, choć nie jest to niezbędne. Mam nadzieję, że będą to jedne z lepiej plonujących grządek w Ostoi, ale oczywiście jak zwykle, życie te nadzieje zweryfikuje.

Na grządkach tego samego typu, ale pojedynczych, założonych w zeszłym roku, zaczynają wychodzić czosnki. Przetrwały nocne mrozy do minus siedmiu z lekkimi tylko uszkodzeniami. Na innych zaczyna się plenić gwiazdnica, smaczna zielenina wczesnowiosenna, samoczynnie rosnąca. O ile pamiętacie opisywane w zeszłym roku grządki obsiane koniczyną i żytem ozimym, to te koniczynowe są przepięknie zarośnięte, podczas gdy te z żytem ozimym wyglądają w przybliżeniu tak, jak jesienią. Jak to mówią, nic to, jeszcze to żyto może ruszy...

W leśnym ogrodzie wychylił się pierwszy krokus, pokazując siłę mikroklimatów. W glebie Ostoi są setki cebulek, niektóre od lat, niektóre ostatniej jesieni sadzone. Przeważnie te starsze pokazują się jako pierwsze, ale tutaj wystawił się do słonka egzemplarz posadzony jesienią. Jest w miejscu, gdzie pada więcej słońca i ziemia rozmarza najszybciej. To dobra wskazówka, aby miejsce to w upalne lato częściej lub mocniej podlewać, o ile zajdzie taka konieczność. Bo krokus nie jest oczywiście "sobie a muzom", jest częścią gildii drzew owocowych w leśnym ogrodzie. I podczas gdy niemal cała gildia jeszcze śpi, to krokus już cieszy oko i czeka na pierwsze trzmiele i pszczoły.

Jeszcze "rzutem na taśmę"postanawiam zajrzeć do donic podsiąkowych. Wiem, że one odmarzają najszybciej i że dla nich zasadniczo nadchodzi czas pierwszych siewów. Już w pierwszej czeka mnie niespodzianka - plon marchewek we wcale dobrej kondycji. Miałem je zebrać w ... październiku, ale cóż, nie dałem rady. Zbieram więc marchewki teraz, oczyszczam lekko wierzchnią warstwę gleby i bez jakiegokolwiek uzupełniania kompostem, już niemal po ciemku, wysiewam kilkadziesiąt nasion rzodkiewki. Uda się, albo nie w zależności od pogody. Nic mnie to nie kosztuje, poza dwoma minutami pracy, warto więc zaryzykować.

Podsumowując dwa ostatnie dni mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że przepracowałem je solidnie. Dwanaście metrów kwadratowych nowych grządek wydaje się niezbyt oszałamiającą powierzchnią, jeśli się jednak weźmie pod uwagę, że mieszczą one prawie 4 metry sześcienne materiału, to troszkę jest przy ich zakładaniu roboty. Odpocząłem psychicznie i od internetów, posłuchałem żurawi i kruków, skomasowałem ze dwa tygodnie wizyt na siłowni w nieco mniej niż dwie doby, no i znalazłem figlarną marchewkę, a to nie byle co!

6 komentarzy:

  1. Fajnie wyglądają nowe grządki a z tego co piszesz to też powinny na nich być spore plony, tyle materii organicznej przetargales latem rosliny się odwdzięczą. Nie za wcześnie na sianie do gruntu rzodkiewki? Próbowałeś juz kiedyś w lutym siac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzodkiewkę co roku zaczynam siać, gdy zaczynają kwitnąć krokusy. W tym roku zakwitły już, więc wysiewam już :) Ale ... ja nie sieję rzodkiewki raz - wysiewam małe ilości co 1-2 tygodnie. Jeśli przymrozek którąś z partii załatwi, trudno. Mam własne nasiona rzodkiewki, niczym więc nie ryzykuję, a mogę sobie wydłużyć sezon i rozłożyć także plony w czasie, bo niepotrzebne mi wiadro rzodkiewek raz, wolę po pęczku co tydzień ;)

      Usuń
  2. Czemu nie wyłożyłeś ziemi kartonami i na tym nie zrobiłeś grządki tylko takie wzniesione z palet ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Ostoi są i jedne, i drugie, i kilka rodzajów innych. Ostoja to miejsce testów, doświadczeń i pokazów. W związku z tym są tu obecne grządki wszelkich maści. Dodatkowo, hołdując zasadom projektowania stref, im bliżej domu, tym grządki bardziej "cywilizowane". Poza tym, takie grządki są idealne do metody "stopy kwadratowej" (SFG), którą pragnę mocniej rozwinąć.

      Usuń
  3. Twój blog to nieustanna inspiracja, często wracam do starszych wpisów.
    Te nadstawki na europalety są obecnie gdzieś do dostania? Orientujesz się? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Nadstawki są do dostania niemal wszędzie, w punktach skupu/sprzedaży europalet, łatwo znaleźć w swojej okolicy poprzez olx.pl na przykład.

      Usuń