poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Gdyby

 W niedzielne popołudnie deszcz zlał wreszcie Ostoję solidnie, padało kilka godzin. Mokre krzewy pomidorów zaczęły się giąć pod ciężarem wody i mokrych owoców, zaistniała więc potrzeba pilnej interwencji. W jej efekcie do kuchni trafiły pomidory odmiany Rosyjski Gigant Novikova 32, starej odmiany którą w tym roku pierwszy raz testuję. Pomidory zachwycają nie tylko smakiem, ale i rozmiarami, o czym świadczą wskazania wagi - największy osobnik ważył 639 gram, a inne niewiele mu ustępowały, To wszystko oczywiście bez żadnych nawozów sztucznych czy chemicznych środków ochrony roślin, no i przy bardzo ograniczonej opiece nad roślinkami. Przyznacie że niezły wynik, a gdyby nie ten deszcz, to kto wie, może udałoby się dobić do tych 700 gram, o których piszą, że stanowią szczyt możliwości tej odmiany.

W zakątkach podwórka, w grządkach, brzózkach i krzaczkach, jak grzyby po deszczu wyrastają ... grzyby oczywiście. Są absolutne wszędzie i mam uzasadnione podejrzenia, że jest to efekt stałego zagospodarowywania grzybowych odpadków przez ostatnie lata. Nie tylko resztki i robaczywe grzyby trafiają do gleby, ale nawet i woda po grzybów płukaniu, która też na pewno zawiera miliardy grzybowych zarodników. Ostatnio nawet rozdrabniam resztki w wiadrze z wodą, aby "zasięg rażenia" zarodników był większy. A gdyby tak jeszcze ściółki mieć więcej, a nie tylko ten piach Ostojowy, byłby grzybowy raj. Choć i obecnie nie można narzekać.

Tradycyjnie już zbieram co urosło, dokładnie tyle, ile ja i goście zjedzą. Gdyby czegoś zabrakło, to świeża dostawa czeka w odległości najwyżej trzydziestu kroków od kuchni. Dużym minusem jest brak produkcji zwierzęcej czy choćby jajek, ale dopóki w Ostoi nikt nie mieszka na stałe, nie jest to możliwe. Potencjał w tym zakresie jest, króliki i drób mogłyby z powodzeniem w Ostoi zamieszkać. Myślę o tym, bo gdyby nadszedł taki dzień, że towar z półek w sklepach zniknie, albo co gorsza znikną sklepy, to zdolność i umiejętność produkcji własnej żywności okaże się nieoceniona.

Nareszcie znajduję czas, aby wybrać się w nieco dalsze okolice, zaledwie kilka kilometrów na północ. Tam sianokosy na całego, a wzrok mój przykuła krawędź pomiędzy łąką świeżo skoszoną i jak widać regularnie wykorzystywaną rolniczo, a sąsiednim pasem ziemi, "zdziczałym" i zdominowanym przez nawłoć. Przyznacie że ilość biomasy dosychającej na łące i czekającej na zebranie wygląda niezwykle mizernie w porównaniu z nawłociowym szaleństwem. Pomijając już pszczelarskie i prozdrowotne właściwości nawłoci, można by chyba tą piękną łąkę efektywniej wykorzystać - wzorzec jest za miedzą. Gdyby tylko gospodarz chciał to dostrzec...

6 komentarzy:

  1. Wow ale pomidor! Piękny Twój ogród i wszystko naturalne... można? można! :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, wczoraj podziwiałem Twoje ścieżki :) super pomysł :) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Trafiłam dziś na "Moją Ostoję..." . Zaczęłam czytać bloga od początku tak jak czyta się powieść. No i jestem bardzo ciekawa, czy udało się wyhodować i utrzymać żywopłot z nasionek.Na razie jestem w postach z 2013 i zaraz czytam dalej. Sama kupowałam dwa lata temu taniuśkie, małe sadzoneczki ałyczy z gołym korzeniem i wszystkie rosną. Podoba mi się post o podwójnym życiu, bo też takie prowadzę. Od września do czerwca do południa na szpileczkach, a popołudniami i w wakacje w kaloszach... i sadzenie, przesadzanie, podlewanie, przycinanie - a wszystko to z dala od szkolnego zgiełku. Lubię ogrodnicze blogi takie jak ten - pisane piękną polszczyzną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za życzliwe słowa. Niestety, żywopłot z nasion nie udał się, z uwagi na to, że zwierzyna co mogła to zjadła, a niedobitki zostały załatwione przez ryjące dziki. Taki żywopłot udałby się, gdyby Ostoję ogrodzić, ale bronię się przed tym bardzo, nie chcąc żyć za drutami. Myślę, że prędzej czy później stanie się to koniecznością, jakieś ogrodzenia będą musiały powstać, ale na razie skupiam się na działaniach na ogrodzonym podwórku.

      Usuń
  3. A jak inne warzywa ? Czy w tym roku posadzony jest topinambur ? Interesuje się właśnie nim ponieważ jak już nie raz pisałem powoli rozwijam swój permakulturowy ogródek i u mnie topinambur wyrósł aż za dobrze co może skutkować małymi bulwami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Topinambur rośnie na grządce roślin wieloletnich, bo nigdy nie wykopuję go w całości, zawsze coś zostaje i z tego następnego roku odrasta. Co roku rośliny są większe niż w poprzednim roku, i więcej bulw. Nie jestem fanem topinamburu jako surowca kulinarnego, jak dla mnie zawiera za dużo inuliny, ale traktuję go jako stale rosnący magazyn "żywności na sytuacje awaryjne", gdyż nawet w zimie przy braku innej żywności bulwy można wykopać spod śniegu.

      Usuń