Życie i działania w Ostoi są niekończącym się pasmem dylematów i wyborów. Jak zawsze na tym świecie, decyzji wielkiej wagi jest niewiele, ale liczba problemów decyzyjnych rośnie w miarę jak maleje ranga dylematu. Niektóre są przyziemne - w co tu ręce włożyć (pisałem o tym niedawno), czym zająć się najpierw, a co może poczekać. Są takie, których skutki poznam za dzień, miesiąc czy rok. Dziś, o kilku takich właśnie decyzjach i ich skutkach. Oto pierwsza z nich. Gdy zakładałem nowy ogródek na ugorze i nazywałem go Zapłotek, w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że tak dobrze się sprawdzi. Historię Zapłotka opisywałem wielokrotnie, przypomnę więc w jednym zdaniu że jest to ogródek wykonany wyłącznie przy udziale grubego (bardzo, bardzo grubego) ściółkowania - liśćmi, sianem lub słomą, i nigdy nie podlewany oraz nie nawożony.Dziś, Zapłotek rodzi "tony" cukinii i dyń, a za kilka tygodni urodzi dość ziemniaków dla nas wszystkich. W międzyczasie dał nieco innych inszości, takich jak zielony groszek czy bób, ale zasadniczo jest jedną dżunglą dyniowo-ziemniaczaną. Ileż tu było dylematów! A czy nie za gęsto sadzę? A czy aby nie trzeba podlać? A co z tą chwastnicą czy skrzypem co się pojawiły tu i ówdzie? A czy płodozmian to konieczny jest, czy raczej to bujda? Zawsze gdzieś w głowie czy sercu siedzi ta zadra niepewności, czy dokonało się dobrego wyboru i czy za tydzień, czy miesiąc, czy rok nie będzie się płakać krokodylimi łzami nad zdechłą cukinią ... No cóż, trzeba trochę wierzyć w siebie, a trochę zdać się na intuicję ... i jakoś to idzie.
Postanowiłem też ukisić nieco czosnku w miodzie, w celach kulinarno-leczniczych, i taka mnie naszła refleksja - im dłużej gospodaruję w Ostoi, tym mnogość wyborów i opcji zwiększa się na każdej płaszczyźnie. Tu widzę do zbioru gotowe nasiona aksamitek, obok karagany, jeszcze dalej kłosowca. Czy, a jeśli tak to co, z tym robić? Aksamitki zbieram i wsiewam w grządki, karaganę w ogród leśny, kłosowca w pogranicze kwietnej łąki. Widzę samosiewki olchy wyrastające nad stawem - ściąć, wykopać, zostawić? Oznaczam je sobie w głowie, wrócę do nich w październiku, przesadzę pomiędzy drzewa owocowe, aby wiązały azot z powietrza. Miód można było zużyć osobno, czosnek osobno, a proszę, pojawił się czosnek w miodzie, a wraz z nim wartość dodana. To mikroskopijna liczba opcji, o jakich jestem w stanie napisać, jest ich nieskończenie wiele wokoło. Mnogość tych wyborów, choć czasem męczy, nie jest taka zła, trzeba jedynie trzymać wyobraźnię w ryzach, aby nie prowadziła nas na cudne manowce.
Bardzo dziękuję za kolejny wpis i już czekam na następny. Uwielbiam tą część lata za bogactwo. Podobno od przybytku głowa nie boli, tylkojak to zagospodarować aby się nie zmarnowało🤔
OdpowiedzUsuńNajłatwiej powiedzieć na przykładzie cukinii - w dzisiejszych czasach mamy dostęp dosłownie do tysięcy przepisów, filmów na YT, blogów, codziennie więc znajduję sobie trzy nowe sposoby na przyrządzenie lub zakonserwowanie tego warzywa. Surowe, kiszone, duszone, marynowane, chleb, placki, deser ... możliwości są nieograniczone :) To już nie te czasy, kiedy to nieznosiłem cukinii bo znaliśmy jedynie leczo :)
UsuńA jak przechować czosnek ozimy teraz wykopany - do listopada, żeby go znowu zasadzić ? Niektórzy piszą, ze trzeba trzymać w lodówce...
OdpowiedzUsuńJa trzymam po prosty w piwnicy.
Usuń