W pierwszych dniach marca krótkotrwałe ocieplenie oczyściło Ostoję ze śniegu. Na grządkach, gdzie jesienią posiałem marchewkę, od razu zrobiło się może nie zielono, ale widać, że cos zaczęło rosnąć. Pszczoły radośnie wykonały swój pierwszy oblot, a ja sprawdziłem, czy mają dość pokarmu na resztę zimy. Póki co (odpukać w niemalowane) wszystkie pszczele rodziny przezimowały i przez dwa dni cieszyłem się ich radosnym brzęczeniem. Trzeciego dnia jednak przyszło ochłodzenie, które cały czas trwa, długo więc sobie bidulki nie polatały.
Jeżeli chodzi o roślinność, to bardzo nieśmiało zaczyna się wyłaniać. Pokazuje się w zakątkach o najcieplejszych mikroklimatach. Nie jest tak, że nagle wszędzie w Ostoi pokazują się tulipany, póki co dokładnie przeciwnie - wyszły jedynie w jednym miejscu. Nad stawem zupełnie nieoczekiwanie ukazały się z ziemi listki narcyzów, podczas gdy na podwórku nie ma jeszcze ani jednego. Do tej pory żyłem w przekonaniu, że zwierzyna narcyzów nie rusza, ale przekonanie to okazało się błędne - sarny skróciły narcyzy dokładnie o połowę. I teraz mamy zagadkę - czy takie narcyzy zakwitną? Być może dowiemy się tego w kwietniu.
Jak co roku, na jednej ze ścieżek tuż po zejściu śniegu zieleni się jedzenie - to portulaka. Warzywo liściowe, smaczne i zdrowe. Trzeba się tylko trochę natrudzić przy zbiorze, bo to maleństwa. No ale i tak rozetki portulaki są większe, niż maleńkie pokrzywy już wyłaniające się z gruntu. Jak tu już pisałem wielokrotnie, nie ma lepszej bomby witaminowej niż napar z mikropokrzyw, portulaka natomiast doskonale się nadaje do udekorowania na przykład kanapek. Sałaty też przetrwały (fajnie, pamiętając, że termometr odnotował niedawno minus 22), ale nie wyglądają apetycznie i muszą puścić nowe liście, które to dopiero zaczniemy spożywać.
W Ostoi krąg krokusów otacza niemal każde drzewko owocowe na podwórku. I znowu, tylko w jednym kręgu ukazały się młode rośliny. Liczę na to, że gdy zakwitną, pszczoły będą w stanie latać i że zobaczę je na krokusach. leszczyny też całe w kwiatach, ale pszczółki pyłku oczywiście nie noszą, bo za zimno. Miałem sporo planów rozmaitych prac, ale z uwagi na pogodę wiele z nich musi niestety poczekać. Robię więc, co mogę - wycinam zeszłoroczne maliny, trochę pracuję w lesie i przede wszystkim, myślę nad tym, co, gdzie i kiedy posadzić w warzywniku, a więc i kiedy wysiać.
Podczas gdy większość ogrodników za pewne już wysiała lub zaraz wysieje pomidory, ja w tym roku zamiast ryzykować zbyt wczesnym siewem, zamierzam zaryzykować "za późnym". Czy rzeczywiście okaże się za późny, czy też trafiony w punkt, to się jak zwykle okaże, ale jedno jest pewne - lwią część rozsad wysieję w tym roku dopiero w kwietniu. Teraz jednak powoli zaczynam siać warzywa zimnolubne - w tym eksperymentalnie sieję bób w specjalnych wysokich doniczkach, które zwykle służą do przygotowania sadzonek drzew. Tak głębokie i wąskie doniczki powinny doskonale się sprawdzić dla bobu, który szybko wytwarza silny korzeń palowy. W podobnych, ale mniejszych doniczkach wysiałem już też groszek cukrowy, a to wszystko w zasadzie w ramach eksperymentów, bo i tak oba te warzywa sieję też bezpośrednio do gruntu, ale to dopiero pewnie w początku kwietnia. Naprawdę, im dłużej zajmuję się ogrodem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma sensu się spieszyć.
Nie spieszą się też ani chmury, ani żurawie, majestatycznie przepływając nad Ostoją, a różnica między nimi taka, że chmury się nie drą. W tym roku chyba jest więcej i żurawi, i chmur, a najwięcej jest nocy z temperaturą poniżej zera, choć już tak bardziej symboliczną. Te zimne noce jednak sprawiają, że ten marzec jest powolny w porównaniu z wieloma poprzednimi. A ponieważ prognozy sugerują, że taka sytuacja jeszcze nieco potrwa, to na prawdziwy wybuch wiosny w Ostoi przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.
Hej, wszędzie tam gdzie opisujesz potrulakę, na Twoich zdjęciach rozpoznaję roszponkę. Roszponka rośnie pod śniegiem, a portulaka, tak jak pisałeś w jednym z postów, opisywana jest jako "warzywo letnie". Lubię czytać Twoje wpisy, bo są dla mnie inspiracją do pracy w moim ogrodzie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA to możliwe, siałem to wiele lat temu z nasion tak właśnie podpisanych i tak do tej pory nazywam :) Dzięki za zwrócenie na to uwagi.
Usuń