niedziela, 27 stycznia 2019

Styczeń, styczeń i po styczniu

Obserwując Ostoję na przestrzeni lat, z przykrością muszę stwierdzić, że styczeń jest coraz mniej zimowy. Śniegu jak na lekarstwo, praktycznie w tym roku nie zdarzyło się, aby śnieg przykrył wszystko na podwórku. Z rozrzewnieniem wspominam zimę 2013, kiedy to nawet krzewów owocowych nie było widać spod grubej warstwy puchu. Każdy rodzaj zimy wolę od mroźnej i bezśnieżnej, po takiej zimie straty w ogrodzie są największe, gdyż gleba bez śnieżnej kołderki zdecydowanie głębiej przemarza. No ale cóż zrobić - sorry, taki mamy klimat, coraz cieplejszy.

Łąki w dolinie Rawki też straszą zeschłą trawą i badylami, jedynie zamarznięte starorzecza odcinają się bielą od szarego nieba. Na dziewiczym śniegu widać świetnie tropy, ze smutkiem jednak stwierdzam, że głównie psów. Stara zajęczyca kryje się w moim młodniku, zerka na mnie ciekawie i dopiero po dłuższej chwili niespiesznie się oddala. Brak tropów dzików, a w grudniu było ich mnóstwo. Czyżby efekt weekendowych masakr? Chcę wierzyć, że to tylko chwilowe, że pogoda skłoniła zwierzynę do ukrycia się w głębi lasu, że gdy pogoda się zmieni, powróci na łąki.

Znajduję ślad bobra, który wyrył w śniegu korytarz od rzeki do jeziorka. Sprytnie wykopał też tunel w ziemi, pozwalający mu wsunąć się pod taflę lodu. Do tej pory bobry utrzymywały raczej niezamarznięte otwory w tafli, ten budowniczy jednak wybrał ciekawsze rozwiązanie. Spore grupki sikorek buszują po krzakach, z wigorem atakują też karmniki w Ostoi, szczególnie te napełnione nasionami czarnego słonecznika. Dzięcioł założył "kuźnię" na lipie, rośnie pod nią stos znoszonych przez niego szyszek. Gdy za bardzo nie pada, zajmuję się przycinaniem drzew i budową bardzo prowizorycznego ogrodzenia, które ma zasadniczo jedynie poinformować grzybiarzy, że nie są u siebie, musi natomiast pozwalać poruszać się swobodnie zwierzynie.

Spacerując, rozglądam się za wiszącymi jeszcze na drzewach, krzewach i innych roślinach nasionami. Tym sposobem zebrałem między innymi spora ilość nasion wiesiołka i wierzbówki kiprzycy. Pierwszy raz w tym roku zwróciłem uwagę na surmię, czyli katalpę, drzewo bardzo ładne i cenne. Przyniosłem garść jego strąków, pozwoliłem im przeschnąć, a następnie wyłuskałem całą masę nasion. Podobno wymagają chłodnej stratyfikacji, poleżą więc w zimnej piwnicy do marca, a potem spróbuję wyhodować z nich sadzonki surmii. Mam w Ostoi tylko jedną, jak na razie nie chce rosnąć, ale jak niemal prawie wszystko tutaj - pierwszych kilka lat słabuje, a dopiero później daje czadu.


W ogrodzie, gdy przez kilka dni dodatnie temperatury w dzień topi śnieg, a w nocy przychodzi mróz, pokazują się udekorowane kryształkami lodu jarmuże. To resztki zeszłorocznej uprawy, których nie zebrałem, lub które wykiełkowały tuż przed zimą z samosiewu. Zobaczymy, czy przetrwają do wiosny i co będą warte. odnotowuję aktywność kreta, co ciekawe, na ubitym piaszczystym podwórku, a nie w grządkach., Czyżby odstraszyła go duża ilość zimującego pod ściółką czosnku?

W mieście natomiast, styczeń upływa pod znakiem eksperymentów z produkcją rozsady ostrych papryczek. Mało o tym do tej pory pisałem, bo jest to raczej działanie "nieostojowe", ale doszedłem do wniosku, że doświadczenia z papryczkami bardzo łatwo przełożyć na uprawę innych roślin, szczególnie pomidorów. Rewelacyjne rezultaty kiełkowania, wielokrotnie szybszego niż opisują ogrodnicze podręczniki, uzyskałem kiełkując nasiona na bibule, w temperaturze podwyższonej przy użyciu maty grzewczej. Gd tylko nasiona pokazały korzonki, przesadziłem je do miniaturowych koszyczków. Uprawa taka jest mało permakulturowa, pochłania bowiem sporo energii, traktuję ją jako swoistą ekstrawagancję i oddech od ciągłego myślenia o audycie energii i śladzie węglowym. Jedynym usprawiedliwieniem może być niezrównany smak ostrych papryczek, potraw i przetworów z nich sporządzanych, a szczególnie sosów. Praktycznie jeden metr kwadratowy uprawy w pojemnikach zapewnia dość "ostrości" dla mnie, rodziny i przyjaciół na rok, nie jest to więc aż tak wielki wyłom w praktykowaniu permakulturowości.

15 komentarzy:

  1. Dopiero dzisiaj przeczytalam twoj poprzedni post, jakos mi przelecial niezauwazony :( Wzrosla moja wiedza o pomidorach i innych "piennych" roslinkach :)
    Moj rok ogrodowy byl pomidorowo nieudany, malo zebralam, chorowaly, w cieniu nie chcialy dojrzewac, a koktajlowe byly niesmaczne. Ale znowu sprobuje :)
    Mam wyjatkowo glupie polozenie ogrodka, poza tym zle zaplanowane, no i zle uprawiane :) Moze sie w tym roku poprawie?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wolno się poddawać :) Powodzenia i pięknych plonów w 2019 :) Jest dość czasu, aby wszystko przemyśleć i przygotować. Jedną z lepszych recept na kłopoty jest uprawa w ... pojemnikach. Można bez problemu poprawić coś źle zaplanowanego ;)

      Usuń
  2. Uprawa papryczek w doniczkach szła mi znacznie lepiej niż pomidorów w workach. Miałam je po kilka lat, na zimę brałam do domu. Z bakłażanem też było znacznie łatwiej. Mam wrażenie, że pomidory są dużo bardziej wrażliwe na upały, przynajmniej w moim klimacie z gorącym latem i zimną ale często słoneczną zimą. Nie wiem natomiast jak papryczki przeziomowałyby w Warszawie, bo choć mieszkania są znacznie cieplejsze, to jednak jest szaro-buro-ciemno.

    Pozdrawiam,

    Isabel de las Flores

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno: czy jarmuż zimą rośnie cały czas, czy też przestaje rosnąć, gdy robi się mocno zimno i pozostaje takiej wielkości, w jakiej zima go zastała? Podobno takie przegryzione mrozem liście lepiej smakują.

      Usuń
    2. To zależy od odmiany, ale wedle mojej wiedzy, żaden nie rośnie gdy temperatury są poniżej 4 stopni. Zasadniczo nie znam się na tym, warto zapytać specjalistów - ogrodników.

      Usuń
    3. Mnie zimowanie papryczek jak na razie się nie udaje, ale się do tego zupełnie nie przykładam. Mieszkania są za suche i za ciemne, a szkoda zużywać energię elektryczną na doświetlanie starych krzaków, skoro z nasion na wiosnę można mieć nowe.

      Usuń
  3. Pana blog jest dla mnie odkryciem. Przeczytałam cały od deski do deski w tydzień. Bardzo dziękuję za ten kawał wiedzy. Wreszcie dowiedziałam się jak permakultura ma wygladać w praktyce i to jeszcze na przestrzeni czasu.
    Pomysły z uprawami w pojemnikach - eureka! Też mam problem z regularnym podlewaniem i dodatkowo z zakwaszoną ziemią przez rosnącą obok magnolię. Pytanie praktyczne czy worki filcowe mogę uszuć ze starego płaszcza czy to ma być jakiś specjalny filc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa, cieszę się jeśli w czymkolwiek moje wpisy mogą pomóc. Co do worków - to jedynie kwestia trwałości materiału. Moje są w części robione z włókna pozyskanego z recyclingu butelek PET, dzięki czemu służą minimum 3 lata. Z filcowego płaszcza zapewne wytrzymają krócej.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź

      Usuń
    3. Dziękuję za odpowiedź

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Piękne pierwsze zdjęcie i wreszcie Ostoja w całej okazałości! Strasznie byłam ciekawa "zaplecza" Ostoi i oto jest. Bo tej pory roślinki, grządki, eksperymenty. Zgrabniutki i ładniutki ten domek z przybudówką i jeszcze osobno szopka. Jest gdzie "szaleć" :). Może i śniegu nie za wiele, ale ta biel cieszy oko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaplecze wygląda lepiej na zdjęciach niż w rzeczywistości, ale na moje potrzeby wystarcza :) Myślę, że byłbym w stanie wykorzystać kilkukrotnie większe "zaplecze" ;)

      Usuń
  5. Jakie odmiany papryczek wybrałeś ?
    Ja ze swojej strony dodam, że ostre odmiany papryk mogę nie stać się "ostre" jeśli jest np. zbyt chłodno.
    Zaobserwowałem ten dziwny efekt podczas zeszłorocznego sezonu, jedząc "słodkie" Jalapeno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach nieco ponad 30 odmian, zobaczymy co z tego wyjdzie. Trzeba pamiętać, że pod nazwą Jalapeno ukrywa się wiele odmian - meksykańska jest przwie 10 x łagodniejsza od tajskiej. Oczywiście, są też róznice w ostrości papryczek nawet z tego samego krzaczka. No i mniej dojrzałe są zwykle mniej ostre. Może to stąd ten "efekt chłodu"?

      Usuń