A skoro o nasionach mowa, to po przeglądzie tych własnych, pora przyszła na przegląd tych kupnych właśnie. Strategiczne zapasy spoczywają w Ostojowej piwnicy i z grubsza pozwoliłyby na obsadzenie wszystkiego przez kilka sezonów. Stąd konieczność sprawdzenia, którym nasionom kończy się termin ważności i zdecydowania, czy je wymienić na świeże. Nasiona bliskie przeterminowania zostaną zużyte w pierwszej kolejności, a ich nadmiar zostanie wysiany "na dziko" w ogrodzie leśnym - wyrośnie coś z tego, to dobrze, a jeśli nie - trudno.
Mróz skuł starorzecza, ale woda w rzece płynie. Wszędzie u brzegu cieszą oczy lodowe igiełki i kryształki.
Bobry dokładają starań, aby ich lodowe jacuzzi nie zamarzło, ale chwilowo chyba dały za wygraną. Cienka tafla lodu już nie jest tak cienka, a z każdą chwilą staje się grubsza.
A w cieple i pod diodami LED zakwitły miniaturowe pomidorki. To te same, które pokazywałem niecały miesiąc temu w poprzednim wpisie, w formie kiełkujących drobin. Tak działa "magia" uprawy pojemnikowej - gdy zaprzęgnie się do pracy własny kompost, bakterie i dżdżownice, wszystko rośnie "jak na drożdżach". Zapowiadają się obfite zbiory, którymi oczywiście nie omieszkam się pochwalić.
nawet u nas na Dolnym Śląsku dzisiaj -14 i tak samo - zero śniegu. mówię nawet, bo zwykle tutaj cieplej... :)
OdpowiedzUsuń