wtorek, 19 kwietnia 2016

Zapowiedź sezonu

 Zazieleniła się Ostoja i okolice. Ale miejscami jest biało. To tam, gdzie kwitną dzikie śliwy i gruszki. Wśród białego kwiecia niosą się trele ptasząt wszelkiej maści, a nad wszystko wybijają się dwa głosy - żurawi znad rzeki i kruków z chmur. Nocami natomiast, zwycięzca jest tylko jeden - to żabi chór z bajorka, który prawie nie daje spać. Narcyzy i żonkile wyrastają wśród brzóz, na ziołowej spirali, w leśnym ogrodzie i przy domu, pięknie prezentując się na tle zieleni. A zieleń ta, to w większości kokorycz, której wysyp w tym roku jest wyjątkowo obfity.

 W moim leśnym ogrodzie jak zwykle pierwsze zakwitły jagody kamczackie. Wśród kwiatów pracowicie uwijają się trzmiele oraz pszczoły murarki, widać okoliczne domki dla owadów spełniają swoje zadanie. Pszczół miodnych jak na razie nie widać, jest ich niestety z roku na rok coraz mniej. Grusza ulęgałka, która nie owocowała od lat, a którą intensywnie przyciąłem niefachowo, "po swojemu", na jesieni, cała w pąkach. Bardzo jestem ciekaw jakości jej owoców. Jakie by nie były, do czegoś się przydadzą - jeśli nie do konsumpcji czy przerobu, to na pokarm dla sąsiedzkich kur, albo w ostateczności na kompost.

W moich "wiecznie wilgotnych" donicach zgodnie z oczekiwaniami wschodzi rzodkiewka, znowu zapowiadają się fajne plony z tych jakże małych "poletek". Wielkim plusem jest to, że donice omijają ptaki i inny zwierz leśny, który bez skrupułów grasuje tej wiosny w ogródku. Żadne ziarenko bobu posadzone tydzień temu nie umknęło uwadze leśnego szkodnika, który z precyzją automatu rozgrzebuje grubą warstwę zrębek dokładnie nad nasionkiem. Podejrzewane o te czyny są wiewiórki, ale za ogon nie zostały złapane ... No cóż, bób posadzony ponownie i przykryty siatką przeciw ptakom, zobaczymy, czy to pomoże.

A tymczasem w mieście ... wszystko zapomidorowane. Sadzonki pomidorów okupują parapety oraz miejsce pod jarzeniówką. Jest to "wielopłaszczyznowy" eksperyment, bo po  raz pierwszy tak wielka liczba odmian, po raz pierwszy część w koszyczkach a nie w doniczkach, i po raz pierwszy część podlewana wodą z dodatkiem herbatki kompostowej. Jak na razie pomidorki mają się dobrze, ale z niecierpliwością oczekuję dnia, kiedy to całe towarzystwo przenieść będzie można do Ostoi, co nastąpi jednak dopiero po Zimnej Zośce. Grządki z kostek słomy czekają już w gotowości na przyjęcie przybyszów z miasta - zapowiada się sezon pod znakiem pomidora.

3 komentarze:

  1. Ale duże pomidorki! U nas podobnie - też w tym roku skusiłam się na wiele odmian pomidorów, które ledwo już mieszczą się na parapetach, rzodkiewki pięknie wzeszły i też kilka roślinek bobu jakiś spryciarz nam skosił (na szczęście nie wszystkie). Nasze pomidory niestety jeszcze maleńkie - nie rozpieszczamy ich temperaturą. Bardzo jestem ciekawa, co jeszcze w Ostoi w tym roku wyrośnie :)
    Pozdrawiamy w pełni wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samuela, jestem ZACHWYCONY Waszymi grządkami, brawo, brawo, brawo :) Piękny ogród robicie, naprawdę super! Pomidory moje te ze zdjęcia to już historia ;) teraz są ponad 2 razy większe. Z niepokojem myślę, jak je przewiozę z miasta do Ostoi, to będzie trudna operacja ;) O tym, co jeszcze wyrośnie, będę tu informował, szykuje się parę niespodzianek ;)

      Usuń
    2. Och, dziękujemy bardzo :) Ale zawstydzasz, u nas to takie nieśmiałe początki. A jak czytam, że Twoje pomidory już takie ogromniaste to w ogóle wstyd się przyznawać do tych naszych maleństw. Wyczekujemy w takim razie na kolejne ostojowe wieści i zapowiadane niespodzianki ;)

      Usuń