wtorek, 22 listopada 2022

Zanim spadł śnieg

 

Był wieczór osiemnastego listopada. Pierwszy dzień tej jesieni, w którym temperatura utrzymywała się cały czas poniżej zera. Ciemność spowiła świat nieco po szesnastej, zakończyłem więc pracę w ogrodzie i zająłem się obiadem. Mniej więcej kilka minut po osiemnastej, najedzony i rozgrzany, wsłuchałem się w absolutną ciszę panującą za oknem. Świat jakby zasnął. Słyszałem jedynie własny puls i przez kilka  chwil zdawało się, że jestem jedyną żywą istotą na tej planecie. Dosyć to przerażające. Otrząsnąłem się i spojrzałem w ciemność za oknem. Widziałem tylko ciemność. Czy na pewno? Coś zawirowało ... Aby się upewnić, wyszedłem na ganek i tam był on - śnieg, pierwsza puchowa kołderka w tym roku. Dla mnie to definitywne zakończenie tego ogrodniczego sezonu. Pomimo iż ogród nie ma zmiłowania i jakieś prace wykonuje się nawet w środku zimy, to już nie jest to. Sezon 2022 ogłaszam za zamknięty.

Zanim jednak spadł śnieg, jesień przyniosła tyle zajęć, że nie sposób wszystkie opisać. Skupię się więc na najważniejszych. Na pewno należał do nich zbiór ziemniaków w leśnym ogrodzie, uprawianych w alejce pomiędzy drzewami. Jak pisałem, uprawa miała miejsce w sianie, koszonym na ścieżkach ogrodu. Krzewy ziemniaczane rosły niezwykle bujnie, ale pojawił się nowy problem - nornice. Podjadały one młode ziemniaki, a z racji że leśny ogród traktuję jak miejsce zarówno dla natury jak i dla mnie, to nie interweniowałem, pozostawiając bieg spraw przyrodzie. I rzeczywiście, pojawiła się lisica, polująca na nornice aby wykarmić młode, wiązało się to jednak z głębokimi, czasami nawet na pół metra wykopami. Wszystko to sugerowało, że plony ziemniaków będą mizerne, przystąpiłem więc do zbiorów z dużą dozą rezygnacji. Okazało się jednak, że straty nie są tak wielkie, jak je sobie wyobrażałem. Zamiast planowanych trzech worków ziemniaków zebrałem dwa i pół worka nieuszkodzonych, plus sporą ilość mniej lub bardziej nadgryzionych, ale wciąż zdatnych do spożycia, choć nie do długiego przechowywania. Jak na tak niezwyczajne okoliczności uprawy, jestem z tego plonu bardzo zadowolony i na pewno taką uprawę będę kontynuował.

Kolejnym zebranym plonem z którego jestem zadowolony jest marchew, a szczególnie odmiana Oxheart - krótka, pękata i bardzo, bardzo słodka. Dzięki swoim kształtom doskonale rosła w grządce podwyższonej, a jej zbiór jest banalnie prosty, bo nie trzeba się mocować z sięgającymi głęboko korzeniami. Na pewno będę ją siał w kolejnych latach, a nawet postaram się zebrać jej nasiona w przyszłym sezonie. Póki co, korzenie trafiły do wiader z piaskiem, a w nich do piwnicy, gdzie będą magazynowane. Część zjemy, ale część posadzę wiosną z powrotem na grządkę, aby zakwitły i wydały nasiona. Dlaczego ich po prostu nie zostawię w ziemi na zimę? A pamiętacie nornice? No właśnie, nie ma co ryzykować, niech zimują bezpiecznie w wiaderku.

Kolejną rośliną którą zebrałem i zmagazynowałem jest jakon, ale nie z powodu nornic a dlatego, że nie znosi on mrozu. Produktywność jakona zawsze mnie zadziwia, w tym roku z metra kwadratowego uzyskałem ponad jedenaście kilo jadalnych bulw, oraz trzydzieści pięć kłączy do posadzenia w przyszłym roku. A to wszystko z sześciu posadzonych roślin. Niezwykle udała się też uprawa jakona w pięćdziesięciolitrowym worku typu grow bag, gdzie dwie rośliny dały ponad dwa kilo bulw. To kolejny rok potwierdzający, że wreszcie jakona opanowałem i że czegoś się o jakonie nauczyłem przez te wszystkie lata eksperymentów i prób.

Nie chcąc zanudzać chwaleniem się plonami, wspomnę jeszcze tylko o kukurydzy. Fascynuje mnie ona z uwagi na to, że jest jedną z nielicznych znanych mi roślin gdzie patrząc na ziarno, można od razu dostrzec, czy, a jeśli tak to z kim, roślina się skrzyżowała. Nasiona kukurydzy bowiem od razu pokazują kolor dawcy pyłku, o ile jest dominujący. Dlatego też, gdy na kolbie rośliny sianej z żółtych nasion widzę ziarna zarówno żółte, jak i czarne, jestem pewien, że udało się skrzyżować dwie odmiany, a o to mi w przypadku kukurydzy chodzi. Czasami jednak są takie odmiany, gdzie bogactwo kolorów jest tak wielkie, że nic a nic o tym nie można powiedzieć, można tylko rozdziawić gębę i podziwiać.

Jesień to czas przygotowania grządek do kolejnego sezonu. Nauczony doświadczeniem, sprawdzam co roku stan podłoża na dnie grządki. Czasami odnajduję tam zjawiska niepożądane, takie jak plątanina korzeni pobliskich brzóz i sosen. W takiej sytuacji, aby mieć dobre plony, nie ma innego wyjścia jak takich gości z grządki usunąć. Przekładam część podłoża do taczki i systematycznie usuwam korzenie. Podłoże w ich okolicy jest całkowicie suche i wyjałowione, nawet za bardzo nie przypomina kompostu, którym grządka była napełniana. Podlewam więc grządkę gruntownie, uzupełniam kompostem, lekko ubijam, wyrównuję i albo zostawiam do wiosny, albo przystępuję do siewu zimowego.

Siew zimowy oznacza takie sianie, że albo rośliny wykiełkują już i będą dawać jakiś choćby minimalny plon zimą, albo, i tak jest częściej, że posieję je teraz, ale wykiełkują wczesną wiosną i wtedy też dopiero zaczną dawać plon. Szpinak jest klasycznym przykładem tej drugiej opcji, choć mam też szpinak który już teraz wykiełkował i w postaci malutkich roślinek ma szansę przezimować pod agrowłókniną. Oczywiście posadziłem też już czosnek ozimy oraz zimującą cebulę Shensyu, która już zaczęła w ciepłym listopadzie rosnąć, a teraz zobaczymy jak sobie da radę z mrozami i pierwszym śniegiem. Patrząc na nią myślę, że sobie poradzi. Posiałem też marchew i pietruszkę na wczesny zbiór, oraz nieco zimowych sałat.

Jeżeli chodzi o to, co mam nadzieję podjadać nawet zimą, choć w skromnych ilościach, to rośnie to na grządce opatulonej agrowłókniną już od jakiegoś czasu. Zielenią się tu głównie musztardowce, trzy odmiany zimowej sałaty, szpinak, trybula ogrodowa i klajtonia przeszyta - wszystkie te rośliny dają plon w postaci liści do sałatek, i wszystkie cechuje mniejsza lub większa odporność na mróz. Chcę sprawdzić, jakie zniosą temperatury zimą i czy, a jeśli tak to jaki plon będą dawać w najzimniejszych miesiącach. W teorii, gdy słoneczko nagrzeje grządkę, powinny bardzo powoli puszczać nowe listki i powiększać starsze, a w mroźne noce przetrwać w stanie "zahibernowanym". Ciekaw też jestem, czy a jeśli tak to które z nich doczekają wiosny i co wtedy pokażą - czy od razu będą chciały kwitnąć, czy też raczej dadzą nam pojeść?

Poza pracami ogrodowymi wciąż usiłuję znaleźć czas na prace leśne, co skutkuje tym, że nie interesują mnie ceny węgla i innych opałów, a ciepło promieniuje z mojego pieca kiedy tylko chcę. Jak zawsze i od lat, nie ścinam żadnych drzew, wciąż zagospodarowuję drewno ścięte przez bobry. Zapasy rosną i tak naprawdę przydałaby się nowa i większa drewutnia, ale tyle rzeczy jest, które by się przydały, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Na razie wyremontowałem dach starej wiaty na drewno, kładąc nową papę i upewniając się, że składowane w wiacie drewno jest suchutkie. Jakość drewna w połączeniu z jakością pieca to nie tylko ciepły dom ale także czyste spalanie i czyste powietrze. Gdy mój piec się nagrzeje, nie ma śladu dymu nad kominem, widać jedynie wirujące fale gorąca i nieco pary. Zresztą, tak czy inaczej, wszystkie moje nasadzenia i uprawy na pewno pochłaniają więcej CO2 niż emituje mój piec.

Zanim jeszcze przyszedł większy mróz i spadł pierwszy śnieg, wracałem ze spaceru po zachodzie słońca. W szarówce ogarniającej podwórko rzuciły mi się w oczy kwiaty pozostałe na grządkach, gdzie nie ma już warzyw. Lwie paszcze, dalie, aksamitki, kosmosy, wyzierały na mnie z zapadających ciemności. Aparat uznał że już jest noc, zrobił więc im zdjęcia z lampą błyskową, a efekty widzicie obok. Dziś tylko nieliczne z nich jeszcze bronią się przed mrozem, niech więc zdjęcie to będzie symboliczną pamiątką właśnie zakończonego sezonu.





9 komentarzy:

  1. Panie Wojciechu, nie mogłam się doczekać pańskiego podsumowania. A Pan pisze, że przynudza... Ależ skąd...Ja również mam problem z nornicami. Z ziemniaków, które od pana dostałam miałam 40 nienaruszonych, ale i tak bardzo, bardzo się nimi cieszę. :) Czekam niecierpliwie na kolejne posty i zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 40 to dobry wynik, w przyszłym roku będzie z tego 400 ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Panie Wojciechu czy pan uprawia ziemniaki w tym samym miejscu przez kilka lat? Dwa lata miałam na tym samym poletku i zastanawiam się czy można tak nadal, czy lepiej zmienić miejsce?

      Usuń
    3. Tak, zdecydowanie można. Nie stosuję płodozmianu nigdzie. Proszę spojrzeć na Youtube na kanał wybitnego ogrodnika Charlesa Dowdinga, prowadzi on eksperyment gdzie od kilkunastu lat sadzie w tych samych miejscach to samo i ma doskonałe efekty.

      Usuń
  2. Piękne zakończenie sezonu. Gratuluję plonów. Dziękuję za wszystkie wiadomości z Ostoi. Serdecznie pozdrawiam. Zuzana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam jeszcze na podsumowanie sezonu w grudniu, mam nadzieję, że uda mi się napisać :)

      Usuń
  3. Dziękuję za ten wpis, jak każdy poprzedni tak i ten dla mnie bardzo wyczekany i "wychciany" ;-) Pozdrawiam ciepło. Oczywiście już wyczekuję następnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę zapytać co pan robi z kukurydzą? Widzę , że sporo osób ją uprawia, ale nie wiem w jakim celu. Moja babcia uprawiała dla kur. Czy wy ją mielicie, gotujecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są trzy podstawowe typy kukurydzy i każdy jest do czego innego - słodka do spożycia ziaren po ugotowaniu, zwykła na mąkę i kasze oraz trzeci typ ziarna na popcorn. Do tego cała gama innych zastosowań.

      Usuń