W Ostoi śnieg niemal zanikł - cienką warstwą trzyma się jeszcze w najchłodniejszych miejscach. Czas topnienia śniegów to moment doskonały, aby na swej ziemi wykreślić mapę miejsc ciepłych i chłodnych, poznać układ temperatur i prawa, które nim rządzą. Podstawową rolę odgrywają wystawa (położenie względem Słońca), zacienienie i wiatr. Z ostatnich obserwacji wiem, gdzie jest zdecydowanie najchłodniej - śnieg w kilku miejscach uparcie znikać nie chce, są to tak zwane "kieszenie zimna". Warto je zapamiętać.
Widać pączki na krzaczkach jagody kamczackiej. Niemal zakończyły one żywot w zeszłorocznych sierpniowych upałach, a jednak odżywają i (trzymajmy za to kciuki) chyba będzie z nich w tym roku pożytek.
Gleba jeszcze zmrożona, i choć rozum sugeruje, aby czekać, serce rwie się do ogrodowych prac. Tak więc przeglądam zgromadzone nasiona, zamawiam sztobry, czytam o rzeczach, o których pojęcie mam blade lub żadne, a na parapecie z mieście, zdala od Ostoi, zaczynają kiełkować miechunki, lawendy, szałwie i inne dziwne nasionka.
Choć na starorzeczach lód wciąż trzyma, na bajorkach rzęsa grzeje się w promieniach Słońca, a czasami niebo przecina para żurawi. Ich krzyk słychać coraz częściej - wróciły, i pewnie tak jak w zeszłym roku, budzić będą punktualnie skoro świt. Miło powitać "starych przyjaciół".
Brzozy jednakże wciąż śpią - nie leci jeszcze sok brzozowy. Szkoda, że w Ostoi sezon soku tego jest tak krótki - w zeszłym roku trwał ledwie tydzień.
Przez twardą i ciągle z lekka zmrożoną warstwę ziemi przebija się pierwszy krokus - zwiastun wiosny.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi są niczym w porównaniu z tą niecierpliwością, jaka czai się we mnie - chcę sadzić, kopać, siać! Niechybna oznaka wiosny ... :-)
Zazdroszczę tych roślinek na parapecie :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze z rzeczy do polecenia:
http://www.geofflawton.com/fe/60662-cold-climate-permaculture
dużo ciekawych "widełów" ;)
Dziękuję, jestem od dawna zapisany na newsletter Lawtona :) Filmiki ukazują naprawdę potęgę permakultury, choć akurat na mój własny grunt w sposób dosłowny bardzo trudno by było te doświadczenia przenieść. :-)
OdpowiedzUsuńTak prawdę mówiąc, to niczego się nie da przenieść dosłownie. Zbytnie zapatrzenie w Fukuokę spowodowało, że perz opanował cały mój ogród :)
OdpowiedzUsuńWarunki wszędzie są inne, więc indywidualizacja jest konieczna.
Oj, coś o tym wiem - tyle błedów zrobiłem wierząc, że jeśli coś gdzieś działa, to i u mnie będzie .... :)
UsuńZ drugiej strony jak mawia Paul Wheaton, warto spróbować stu rzeczy, jeśli okaże się, że dwie z nich się sprawdzą :)
I bądź tu mądry człowieku ;)
A tam już Pan był? :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.permaculturedesigntraining.com/
Wszystkie wideo obejrzane, projekt gotowy prawie w 30%, a gdy go skończę, zostanie jeszcze egzamin :) jestem na 240 stronie podręcznika, czyli około 1/3 przeczytane :-)
OdpowiedzUsuńNo to gratulacje, ja dopiero to znalazłam.
OdpowiedzUsuńObejrzałam za to całe to:
http://courses.ncsu.edu/hs432/common/podcasts/
ale pewnie też Pan zna :)
Mam w swoich bookmarkach ale nawet nie zacząłem ogladać - za mało czasu aby wszystko obejrzeć - ten kurs musi więc poczekać :) Bardzo absorbująca jest lektura Permaculture Design Manual Mollisona, odnoszę wrażenie, że nad każdym niemal zdaniem tego podręcznika można się dłuuuugo pozastanawiać :)
UsuńTeż tak mam, ostatnio namnożyło się różnych filmów, blogów, itp., że już trudno wszystko oganąć :)
UsuńOstatnio znalazłam np. ciekawe grafy (faza planowania):
http://appleseedpermaculture.com/forest-gardening-vision-pattern-language/
Mollison to klasyk, ale ja chyba wolę Gaia's Garden, może trochę bardziej na moim poziomie ;)
Bardzo ciekawe te grafy, dziękuję :)
UsuńPrzeczytałam Gaia's Garden jakiś czas temu, na pewno do niego wrócę po szczegóły :)
Teraz jednak do egzaminu w RLI trzeba się "katować" Mollisonem ;)