Tegoroczna jesień okazała się łaskawsza niż zeszłoroczna i "pocałunek śmierci" w postaci solidnego przymrozka zawitał do Ostoi dopiero dziesiątego października. Dzięki temu były i październikowe pomidory, i cukinie, i zieloności, i jadalne kwiatki. Z uwagi na koszmarną suszę bardzo niewiele było grzybów leśnych, ale wystarczyło aby posmakować. Pierwsza noc z solidnym przymrozkiem zmienia niemal wszystko - "przestawia wajchę" z trybu letniego, na zimowy, sprawia, że zmienia się struktura plonów czy zakres prac, ale jednego nie zmienia - w permakulturowym siedlisku zawsze jest multum pracy do wykonania, szczególnie wtedy, gdy ktoś w takiej pracy odnajduje głębszy sens i po prostu, po ludzku, ją lubi. Nie bez kozery moja lista rzeczy do zrobienia z roku na rok nie tylko nie maleje, ale wręcz rozrasta się, jak jakiś perz czy inny topinambur.Pocałunek śmierci sprawia, że dosłownie z dnia na dzień zaczyna opadać więcej liści, a ilość materii organicznej jaką można podebrać z warzywników gwałtownie rośnie. Można zacząć sprzątać zmrożone pędy pomidorów, cukinii czy dyń, ale co najważniejsze przejazd elektryczną kosiarką po podwórku pod lipą dostarcza mieszanki trawy i liści idealnej na kompost. Jest to czas, kiedy kompostuję na gorąco napełniając moje leśne kompostowniki po brzegi. Część kompostu trafi na grządki jeszcze w tym roku, w miarę jak będą się opróżniać. Reszta zostanie dołożona wiosną, przed siewami lub sadzeniem. Przeciętnie, od dwóch do pięciu centymetrów najlepszego kompostu wystarcza, aby zapewnić warzywom żyzność na cały przyszły rok, bez dodatkowego nawożenia.
Tymczasem jednak na grządkach gdzie rósł jakon od razu posadziłem szpinak z rozsady, ale zanim w ogóle mogłem to zrobić, zmuszony byłem robić co? Tak, podlewać! Podłoże było bowiem całkowicie hydrofobowe, czyli woda spływała po nim jak po przysłowiowej kaczce. Wielokrotnie, powolutku, nawilżałem je wodą z konewki, aż woda zaczęła wsiąkać. Nie sposób jednakże sprawić, aby przywrócić właściwą wilgotność na całej wysokości grządki, sprawić to mogą jedynie jesienne, mżawki, kapuśniaczki, deszcze i szarugi, na które bardzo liczę. Jeżeli nie przyjdą, przyszły sezon będzie bardzo trudny, bo podobna sytuacja jest niestety u mnie wszędzie. Być może w przyszłym sezonie pocałunkiem śmierci nazywać będzie trzeba suszę, a nie mróz? Oby nie.
Przysłowiowym rzutem na taśmę zebrałem ostatnie miechunki ze zmarzniętych krzaków, połączyłem z niezwykle ostrymi papryczkami i w efekcie uzyskałem oszałamiająco ostry sos Salsa Verde, jakiego jeszcze do tej pory nie miałem. To efekt papryczki o nazwie Seven Pots, czyli Siedem Garnków, bo na tyle podobno jedna taka wystarcza. U mnie poszła ona do litra sosu, można więc być może nazwać ten sos "Pocałunek Śmierci"? Nie sądzę jednak, aby była to nazwa ponętna kulinarnie. Z drugiej strony, jedno z najlepszych europejskich piw to belgijska "Mort Subite", czyli "Nagła Śmierć", więc dlaczego nie?
gratuluję sezonu i tych pięknych i smacznych plonów. Wierzę w to i oczywiście życzę z całego serca , iż chmurki obficie nawodnią Ostoję podczas jesiennych, zimowych i wiosennych deszczy. U mnie tyczna fioletowa fasolka szparagowa w tym roku zaszalała i jeszcze dzisiaj zebrałam ostatnie fasolki i chociaż jest ona dalej gotowa do owocowania to jednak zapowiadany przymrozek położy jej kres. A było kilkanaście kilogramów onej :)) Maliny w tym roku to jedna porażka ze względu na pleśń, która zaatakowała krzewy, zapowiadał się taki duży urodzaj. :((( . Pozdrawiam jesiennie i życzę udanego wypoczynku przed nowym sezonem. Zuza
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
UsuńA w jakiej temperaturze przechowuje pan dynie? I czy cukinie tez panu tak się trzymają całą zimę?
OdpowiedzUsuńDynie przechowywane są w temperaturze pokojowej, w niskich temperaturach szybciej się psują. Cukinii w ogóle nie przechowuję dłużej niż miesiąc, ale są odmiany, które można przechować tak jak dynie. Owoce jednak muszą być duże, kulinarnie więc są to już bardziej kabaczki.
UsuńW zeszłym roku w październiku pisał pan o nowym eksperymencie dotyczącym dyń. Miała to być tajemnica (wtedy). A teraz? I drugie pytanie, czy z pobranych najsmaczniejszych dyń rzeczywiście w tym roku powstały jeszcze lepsze dynie?
OdpowiedzUsuńMiał to być eksperyment dotyczący pnących dyń ozdobnych, nie pisałem że to tajemnica, tylko że opowiem o nim w tym roku :) Niestety eksperyment udało się zrealizować częściowo, z uwagi na przymrozek w czerwcu większość sadzonek nie przetrwała. Te jednak które przetrwały udało się poprowadzić na rosnące w pobliżu drzewa (sosna, dąb) co ma służyć uprawie takich dyń poza ogrodem, aby oszczędzać miejsce.
UsuńNie wiem jak smakują tegoroczne dynie, bo zaczynamy je jeść w listopadzie. Bardzo trudno będzie orzec, czy tegoroczne są "jeszcze smaczniejsze", bo zeszłoroczne są już tylko w pamięci, ale mam nadzieję, ze będą co najmniej równie smaczne.
A czy może pan polecić jakiś dobry sklep z nasionami w Europie? (Link do tego sklepu)
OdpowiedzUsuńNie mam ulubioinych sklepów, zawsze szukam konkretów, i gdzie znajdę, tam kupuję. Ostatnie sklepy w których kupowałem to np. https://culinaris-saatgut.de/ , czeski sklep Permaseminka oraz Balkep w Bułgarii.
Usuń