sobota, 20 października 2018

Wierzyć w wieże?


W okolicach Zimnej Zośki donosiłem Wam tutaj o kolejnej próbie uprawy ziemniaka w tak zwanych wieżach ziemniaczanych. Po niezbyt spektakularnych wynikach w latach poprzednich, postanowiłem sprawdzić hipotezę, że w wieżach sprawdzają się odmiany późne, zawiązujące bulwy przez dłuższy czas. Dzięki uprzejmości Igora Bokuna do testów użyłem sadzeniaków odmiany Sarpo Mira, późnej i podobno bardzo odpornej na choroby. Posadziłem dwie sztuki w wieży z najlepszą glebą jaka występuje w Ostoi (trzeba ją było przynieść z nadrzecznej łąki), dwie kolejne sztuki w wieży z kompostem z podwórkowego kompostownika, a ostatnie dwa sadzeniaki trafiły do grządki wyniesionej z ziemią ogrodową wytworzoną na miejscu w grządce.

Choć odmianę Sarpo Mira można trzymać w ziemi do pierwszych mrozów, nie wiedząc kiedy znowu będę miał okazję odwiedzić Ostoję, postanowiłem zakończyć eksperyment. I tak, jak to mówią, "nadejszła wiekopomna chwila" - wykopki!

Zacząłem od grządki wyniesionej - wykonana z nadstawki na europaletę, używana w poprzednim roku do uprawy fioletowych ziemniaków, fasoli, bobu i rzodkiewek, otrzymała w dniu sadzenia ziemniaków cienką warstwę kompostu i grubą warstwę słomianej ściółki. I to były pierwsze, a zarazem ostatnie zabiegi jakim była poddawana. Kilkakrotnie, przechodząc obok, wyekspediowałem za płot nieliczne stonki okupujące liście. Grządka ta, o powierzchni metra kwadratowego, pozwoliła uzyskać z dwóch posadzonych ziemniaczków 33 sztuki, o łącznej masie 2016 gram, co daje wydajność nieco ponad 20 ton/ha. Średnia wielkość ziemniaka była z tej grządki najmniejsza.

Wieża z rodzimą glebą była przez cały sezon uzupełniana, w miarę wzrostu roślin. Okładałem zewnętrze wieży słomą, a do wnętrza dodawałem gleby tak, aby jedynie 15-20 centymetrów łodyg wystawało do Słońca. Powierzchnia wieży była również ściółkowana słomą. I znowu, poza tym dokładaniem, i eksmisją kilku stonek za płot, żadnych innych prac nie wykonywałem aż do dziś. Z powierzchni 0,28 m2 (i dwóch posadzonych ziemniaczków) uzyskałem 10 sztuk, o łącznej masie 774 gramy, co daje prawie 27,5 tony/ha.


Do wieży wypełnionej kompostem dodawałem go dokładnie tak samo i w tych samych dniach co do wieży z glebą rodzimą. Tu, z dwóch posadzonych ziemniaczków uzyskałem 12, o łącznej masie 1016 gram, co daje 37 ton/ha. Średnia masa ziemniaka z tej wieży była największa.

Reasumując - szału nie ma pod względem "wydajności z hektara". Z drugiej strony - jak na zerowe niemal nakłady, ujdzie w tłoku.

Patrząc na powyższe wyniki należy mieć w pamięci tegoroczne lato - ekstremalnie upalne i w Ostoi bezdeszczowe. To, że w wieżach coś w ogóle urosło graniczy z cudem, wszak woda z takich wież bardzo szybko odpływa. Zarówno w grządce, jak i w wieżach gleba w dniu wykopków była absolutnie sucha, przy czym w wieży z glebą rodzimą sucha jak pył. Do wszystkich trzech upraw, a szczególnie do dwóch wież wdarły się dołem korzenie pobliskich drzew, w poszukiwaniu wody i składników odżywczych, co zapewne przyczyniło się do mniejszych plonów.

Nie potwierdziła się hipoteza, że odmiany późne zawiązują bulwy przez cały sezon, przez co wypełniają wieżę na całej wysokości. Jednakże, o ile w wieży z glebą rodzimą zdecydowana większość bulw zlokalizowana była u dołu, wręcz wśród korzeni drzew, o tyle w wieży z kompostem bulwy znalazłem w całej dolnej połowie jej wysokości, czyli jest tu jakiś potencjał.

Łącznie z 6 sztuk sadzeniaków uzyskałem 55 ziemniaków w plonie (3803 gramy), czyli o 10% mniej niż przyjąłem za wynik dobry (1:9 zamiast oczekiwanych 1:10). Niemniej jednak, 55 sztuk to jest już coś, co pozwoli mi powiększyć areał uprawy tej odmiany w przyszłym sezonie - dziewięciokrotnie! I bezkosztowo. W dwa lata, przy podobnych wynikach, może uzyskam 9 x 9, czyli 81 razy tyle ile posadziłem w tym roku, a to już poważna będzie ilość - na pewno przekraczająca zapotrzebowanie przeciętnej rodziny. Oczywiście dalsza uprawa nie będzie już prowadzona tylko w wieżach, zamierzam zastosować tu metodę ściółkowania sianem z nadrzecznej łąki (grządki wg. Ruth Stout). Tak właśnie wyobrażam sobie tworzenie trwałej kultury i podwalin samowystarczalności żywieniowej, choćby częściowej.

Dwa pierwsze ziemniaki trafiły już z powrotem do grządki wyniesionej gdzie rosły, zobaczymy czy na wiosnę wykiełkują i jak będą sobie radzić. W latach poprzednich metoda sadzenia w dniu zbioru się sprawdzała, z Amerykanami i ziemniakiem fioletowym, więc tu też powinna. Reszta Sarpo, umieszczona w pojemniku z torfem, trafi na zimowanie do piwnicy. Być może, aby nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka, parę sztuk przezimuję w piasku, w osobnym pojemniku.

Myślę, że gdyby opiekować się wieżami (podlewać, nawozić, zadbać aby korzenie drzew się do nich nie wdarły) wynik byłby lepszy, dlatego też rozważę czy w przyszłym roku raz jeszcze dać wieżom szansę. W końcu jest to metoda mająca służyć intensyfikacji produkcji z mikropowierzchni, wypadałoby więc się o nie troszczyć ... No cóż, co wypada to jedno, a życie drugie.

Dodam jeszcze, że odmiana Sarpo Mira potwierdziła swoją odporność na choroby - nie zanotowałem żadnych poważnych dolegliwości. A co stonki zeżarły, odrastało szybko. W dniu wykopków rośliny ciągle rosły, a ich młode liście były zdrowe i soczyście zielone. Trzeba będzie jeszcze sprawdzić jak smakują, i jak się przechowują, ale na podstawie dotychczasowych doświadczeń, jest to obiecująca odmiana.

Tak czy inaczej, bardzo się cieszę, że udało mi się zrealizować ten eksperyment. Mam nadzieję, że wnioski z niego okażą się przydatne dla wszystkich myślących o uprawie ziemniaków w wieżach. Pragnę raz jeszcze serdecznie podziękować Igorowi Bokunowi za sadzeniaki, bez niego to moje małe doświadczenie nie byłoby możliwe.

5 komentarzy:

  1. Moja hodowla, w wiaderkach wypelnionych nowo kupiona ziemia ogrodowa, dala podobne wyniki. Tyle, ze ja zainwestowalam w ten eksperyment pare eurosow za ziemie i podlewalam prawie codziennie. Woda moja za darmo, bo ze studni, ale pompa zywi sie pradem... Nie mam tak duze powierzchni, zeby stawiac wieze, wiec dalej bede "wiaderkowac" :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieniążki nie mają tu znaczenia, chodzi o korzystanie z tego, jest dostępne. Oczywiście nic złego nie ma w uprawie w kupny,m podłożu, szczególnie w mieście, to po prostu inna forma działania. Co do powierzchni - moje wieże mają 60 cm średnicy, czyli tyle, co 2 duże wiadra.

      Usuń
  2. Ja nie man dostepu do slomy, kompostowanie mi jakos nie wychodzi, no i brak sil ogranicza moje checi :) kartoflisko zrobilam z ciekawosci, na wiosne moze znowu powtorze?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie macie może sadzeniaków Sarpo Mira na sprzedaż? Chętnie kupię do testów... marcin kropka lubojanski małpa gmail kropka com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie handluję roślinami. Wymieniam lub rozdaję nadwyżki. Jeśli chodzi o ziemniaki to już niestety za późno, wszystkie nadwyżki poszły do ludzi.

      Usuń