Pomidorowych rekordów wagi w tym roku nie będzie, miało być 500+, a jest równo pięćset. A to z powodu opisywanych wiosną eksperymentów i perypetii z produkcją rozsady. Dla odmian wymagających naprawdę długiego sezonu późny start w połączeniu z nocnymi temperaturami zeszłego tygodnia na poziomie czterech stopni to zdecydowanie za duży stres aby dalej rosnąć. Najbardziej wrażliwe odmiany kończą więc sezon, a na placu boju pozostają te najbardziej wytrzymałe, w tym te z własnych nasion. Ważą się losy bakłażanów i kiwano, czy zdążą dojrzeć? Jak to mówią - pożyjemy, zobaczymy. Na szczęście teraz nieco się ociepliło, co nastraja optymistycznie. Przy okazji, rośnie ilość słoików z przetworami, płynnie przechodzimy od zielonych do czerwonych pomidorów. Królem tego sezonu są jednak sosy z ostrych papryczek chilli, w rozmaitych wersjach oraz sos salsa verde z własnych peruwiańskich miechunek.
Przy okazji zbiorów rośnie bank własnych nasion oraz ilość notatek z bieżącego sezonu. Pieczołowicie notuję, które odmiany są smaczne a które nie bardzo, jak plonują, jak bujne są krzaki, czy wymagają podpór czy nie, oraz inne przydatne moim zdaniem informacje. Zbieram nasiona już tylko z tych odmian, które zamierzam hodować dalej. Solennie sobie obiecuję posadzić w przyszłym roku mniej, bo tegoroczny zalew plonów z lekka zaczyna mnie przytłaczać, a w gęstwinie ogrodu trudno się poruszać. Czy wytrwam w tym postanowieniu? Okaże się wiosną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz