czwartek, 10 sierpnia 2017

Dzieci Słońca

Wszystko w Ostoi jest na Słońce. I drewno, którym palę w piecu to jego zmagazynowana energia, i warzywa które uprawiam również, i chmury, z których pada deszcz i gromadzi się w zbiornikach, i zając wredny, co po podwórku hasa, wszystko to nie istniałoby, gdyby nie Słońca blask. W nim czerwienią się pomidory, w nim praży się piach Zajęczej Górki. Słońce napędza gigantyczny silnik planety Ziemi, a także kilku innych planet, nie będąc wszakże żadnym wyjątkiem - wszak wokół nas jest niezliczona liczba słońc.

Pomidory w powszechnej opinii uchodzą za dzieci Słońca, wydaje się że rzadko mają go dosyć. Szczególnie w takim miejscu jak Ostoja, otoczonym lasem i zacienionym, wydawałoby się, że tęsknić za nim będą szczególnie. I tak się zwykle dzieje, ale nie w tym roku. Ostatnie upały sprawiły, że odmiany pomidorów o dużych owocach najlepiej czują się w cieniu. Wolniej tam wprawdzie dojrzewają, ale już bez wątpienia wiem, że tegoroczny rekord wielkości owocu padnie w miejscu, gdzie Słońce niemal nie dochodzi, a ściślej, jest tylko przez godzinę lub dwie. Jest szansa, że wiele owoców przekroczy pół kilograma, a rekordzista być może 700 gram. Całkiem nieźle jak na uprawę "nadworną", choć kudy tam do szklarniowych czy foliakowych rekordów. Pierwszy raz w tym roku zaobserwowałem też niepokojące zjawisko, polegające na tym, że pomidor prosto z krzaka parzy w usta, a sok jest zbyt gorący aby go spożyć. Tak Słońce potraktowało koktajlówki, a szczególnie ich ciemną odmianę Black Cherry, smaczną skądinąd. Pomidorki te dosłownie gotowały się na krzaku i w części najlepiej nasłonecznionych lokalizacji w Ostoi zakończyły już swą tegoroczną karierę.

Niespiesznie, powoli, nadchodzi czas fasoli. Pnie się ona do Słońca, wspinając się niemal na wszystko. Raczyła opanować nie tylko fasolowe tipi, podpory i siatki, ale także wspina się po owocowych drzewkach i krzewach czeremchy nawet. Pomimo usilnych starań nie mogę skłonić jednak żadnej fasoli do pięcia się po topinamburze, a tak bardzo bym tego pragnął. Jego wysmukłe łodygi wydają się do tego celu idealne. No właśnie, wydają się, ale wcale tak nie jest. Czy to zapach, czy ostre włoski powodują, że fasole wolą się poniewierać w ściółce niż po topinamburze piąć. Z tej między innymi przyczyny będę stopniowo wyprowadzał topinambury z przydomowych ogródków do nowej lokalizacji w Zapłotku, czyli na duże grządki poza podwórkiem. Zwolni to nieco miejsca dla innych roślin, które potrzebują zdecydowanie więcej opieki niż topinambur-samograj, który rośnie bez żadnego wsparcia z mojej strony, miejscami nawet zbyt intensywnie.

Upały przyspieszają dojrzewanie plonów i wymuszają częstsze zbiory. Są różne teorie na temat tego, kiedy najlepiej plony zbierać, zwykle słyszymy że o świcie, bo wtedy się lepiej przechowują. Ja lubię zbierać wszystko w pełnym słońcu, i starać się nie przechowywać zbyt długo. Nadmiar znika błyskawicznie, rozchodząc się wśród rodziny i znajomych, staramy się tym wszystkim cieszyć, póki trwa, bo maluczko, a będzie można sobie już tylko zaśpiewać "Adios Pomidory".

Wdzięcznym obiektem do zbiorów w samo południe są również niektóre zioła. Gdy Słońce nie daje popracować ciężej, wyprawiam się na spacery lub rowerowe wypady, z których wracam może nie objuczony, ale z solidną porcją ziół. Wysychają one na stryszku rozgrzanym jak piec przez Słońce grzejące w dach, ale jednocześnie nie w słonecznych promieniach. Gdy wsunie się głowę na stryszek zapach suszonych ziół przyprawia o zawrót głowy.

Przeciętnie tydzień wystarcza, aby zioła były suche. Gdy wyschną, zamykam je szczelnie w słoikach i podpisuję. Kolekcja ziół sukcesywnie rośnie, ale bez szaleństw. Zbieram tylko to, co znam, co wiem do czego służy, i w ilości tylko takiej, jaką przewiduję zużyć. Zeszłoroczne słoiki, a ściślej to, co z nich pozostało, stanowią dobrą wytyczną do tego, ile ziół zużywamy. Poszedł cały wrotycz, szałwia i mięta, zostało natomiast sporo nawłoci czy lebiodki. Skoryguję to w tym roku, przygotowując odpowiednio więcej lub mniej.

Wracając z ziołowej wyprawy, widzę na Zajęczej Górce dojrzewające jeżyny. Migiem wracam po pudełko i zbieram pieczołowicie. W sypkim piachu oprószonym z lekka sosnowymi igłami, rosną miniaturowe krzaczki, całkiem niepozorne, rodzące małe ale niezwykle aromatyczne owoce. Trzeba się natrudzić aby uzbierać ich litr, a tyle minimum co roku potrzebuję do sporządzenia przeboju Ostoi - nalewki jeżynówki. Nalewka ta cieszy się słuszną sławą, wykraczającą już poza granice Ostoi. Jest to trunek dla cierpliwych - nie tylko dlatego, że zbieranie miniaturowych owoców długo trwa, ale również dlatego, że proces przygotowania nalewki trwa minimum siedem miesięcy, w czasie których można się jedynie oblizywać, lub ... sięgnąć po zeszłoroczną butelkę.

I tak też się dzieje - Słońce zaklęte w rubinowym płynie, słodycz i moc, zapach jeżyn oraz ciepło rozgrzanych Słońcem dech ganku sprawiają, że na kilka minut poczuć się można dzieckiem Słońca,  poczuć je na sobie i w sobie. Dla takich drobnych przyjemności i takich krótkich chwil warto pocić się w Ostoi. Zagospodarowywać energię Słońca, zamykać ją w warzywach, owocach, ziołach, słoikach i butelkach, korzystać z niej i dzielić się nią z rodziną i bliskimi. Czynić świat ociupinkę lepszym, na swoim własnym podwórku.

4 komentarze:

  1. Uważaj z topinamburem :) Jak posadzisz go to już będzie rósł w tym miejscu na stałe. Trudno go wyplenić. U mnie do tej pory odbija między pomidorami. Fasola najlepiej rośnie w sąsiedztwie kukurydzy. Ładnie wspina się po niej i dobrze na nią wpływa. Dobrze jest też posadzić obok kukurydzy i fasoli coś dyniowatego, osłoni ziemię przed słońcem :) To tzw. uprawa trzech sióstr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam problemu z wyplenieniem jakiejkolwiek rośliny, metodą "chop and drop". Topinamburem (pociętymi łodygami z liśćmi) po prostu ściółkuję. Po kazdym cięciu rośnie słabszy, w końcu nie odrasta.
      Co do trzech sióstr: https://modosz.blogspot.com/2016/07/trzy-siostry-pomidory-i-ogor.html :)

      Usuń
    2. Ja preferuje fasolkę szparagową-karłową. A zamiast fasoli po kukurydzy wspina mi się dynia :D

      Usuń
    3. Bardzo fajny sposób na topinambur zwłaszcza, kiedy komuś brakuje masy zielonej (np. u mnie). piękne zbiory!!

      Usuń