poniedziałek, 6 marca 2017

Ptaszory

W nadziei rozpoczęcia siewów nawiedziłem Ostoję w sobotni poranek. Szybko zorientowałem się jednak, że stan ogrodniczej gorączki jest zdecydowanie przedwczesny. Gleba pięć centymetrów pod powierzchnią skuta jest wciąż lodem, nawet w czarnych donicach, które w teorii powinny rozmarznąć najszybciej. Jedynym rozmarzniętym wystarczająco miejscem okazał się hugel, z którego usunąłem siatkę zabezpieczającą go przed zwierzyną, a która w zeszłym sezonie okazała się śmiertelną pułapką dla zaskrońców i zmusiła mnie do uwalniania ich oraz odtransportowywania nad rzekę wiadrami.

Z braku ogrodniczych uciech postanowiłem powłóczyć się po łąkach, do czego już z daleka zachęcały głosy żurawi. Włóczenie o tyle utrudnionym było, że w łąkach nadal stoi woda. Karkołomne skoki przez głębokie rowy i skradanie się w trzcinach nie pozwoliły zbliżyć się do żurawi wystarczająco, aby wykonać dobre zdjęcie, No ale tradycji stało się zadość, żurawie anno domini 2017 zostały uwiecznione i więcej już z premedytacją nie będę ich niepokoił. Na pewno natknę się na nie przypadkiem podczas następnych spacerów, bo w najbliższej okolicy słychać trzy pary tych majestatycznych ptaków.

Nad podwórkiem Ostoi musi przebiegać jakaś ptakostrada, bo w przeciągu kilku godzin przeleciały nad nim parami łabędzie, żurawie, kruki, nie licząc drobniejszego tałatajstwa. Samotnie kołował myszołów, a stado sójek wpadało i wypadało drąc się jak opętane. Pod karmnikiem dostojnie przechadzał się samiec bażanta, za nic mając moje kręcenie się po podwórku. Ślady ptasiej tragedii dostrzegłem w szopie, gdzie jakimś cudem kuna musiała się dostać i dokonać konsumpcji sójki - pióra, pióra wszędzie. Kuna pogryzła też przewód idący od panelu słonecznego na dachu do reflektorów solarnych, widać zdenerwować ją musiało światło włączające się przy każdym ruchu w nocy.

Do dziesięciu domków dla ptaków dorzuciłem kolejnych pięć, co wywołało spore poruszenie wśród sikorek - siadają na gałęziach w pobliżu domków i wyśpiewują swoje trele, widać, że im się nowe mieszkania podobają. Zawiesiłem też ostatnią kulkę, pora kończyć sezon dokarmiania ptaszorów. Niech powoli zaczną się przestawiać się na zdrową żywność z ogrodu, łąk i lasu.
W niedzielę przed świtem żuraw wydarł się tak blisko i głośno, że zastąpił budzik. Wkrótce do niego dołączyła liczna ptasia czereda, która obsiadłszy lipę nawoływała się donośnie. Przez cały dzień pracom nadwornym towarzyszyły ptasie głosy, miła to odmiana po niedawnej zimowej ogłuszającej ciszy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz