środa, 16 października 2013

Kolektor słoneczny z puszek

Kolejnym projektem zrealizowanym w Ostoi jest kolektor słoneczny z puszek po piwie. Zastosowania takiego kolektora są różnorakie - od ogrzewania pomieszczeń, poprzez podgrzewanie wody, a na wykorzystaniu w suszarni owoców czy grzybów skończywszy. Najpierw powstała drewniana rama o wymiarach dwa na jeden metr, a w niej dwie listwy z otworami na puszki.




Wiercenie otworów w 140 puszkach po piwie stanowiło najdłuższą fazę projektu. Przewiercone puszki klejone następnie były w kolumny po pięć, aby na koniec zostać zamontowane w ramie, w dziesięciopuszkowych kolumnach. Montaż przebiega błyskawicznie gdy wszystkie elementy są przygotowane, a całość zaczyna już w tej fazie projektu cieszyć oko.






 





Następnym etapem jest pomalowanie puszek czarnym matowym lakierem samochodowym, co samo w sobie jest proste, ale jak się okazuje lakier niezbyt dobrze trzyma się puszek. Być moze trzeba było użyć czarnej farby tablicowej? Puszki pomalowane lakierem samochodowym w sprayu wymagają obchodzenia się jak z jajkiem, gdyż nawet przy najlżejszym uderzeniu lakier zaczyna odpadać.












Gdy puszki są już na swoich miejscach, pora przewócić kolektor na brzuszek i zająć się plecami. Tu najważniejsze jest ocieplenie, ja użyłem do tego wełny mineralnej. "Plecy" powstały z cienkiej płyty HDF. Wykonałem w niej dwa otwory, wlotowy i wylotowy, przez nie podążać będzie powietrze przepływajace przez kolektor. Ostatnią czynnością w tej fazie projektu było dodanie przodu - czyli płyty z bardzo cienkiego, przezroczystego PCV.
 

 I kolektor gotowy - młodzież określiła go mianem iPhona-Giganta. Został skończony w sobotę, gdy pogoda nie sprzyjała testom. Słońce ani na moment tak naprawdę nie wyszło zza chmur. W momentach, gdy jego tarcza była ledwo widoczna przez chmury, różnica temperatur między wlotem a wylotem wynosiła od 5 do 15 stopni. Nie nastrajało to zbyt optymistycznie. Z testami postanowiłem poczekać do niedzieli, licząc na zmianę pogody.
 Niedzielny poranek rozczarował, słońce jedynie na sekundy rozświetlało podwórko. Po południu jednak wiatr rozwiał nieco chmur i "się zaczęło". Kolektor nagrzewał się błyskawicznie. Temperatura powietrza na wlocie (czyli temperatura panująca na podwórku tuż nad ziemią) wynosiła 18 stopni.
 Oto co zobaczyliśmy na wylocie - 68,5 stopnia Celsjusza! Przy niezbyt silnym słońcu kolektor pozwalał ogrzać przechodzące przez niego powietrze o 50 stopni! Całkiem niezły wynik, nieprawdaż? Kolejnym krokiem w testach kolektora będzie wbudowanie napędzanego ogniwem solarnym wentylatorka, który wymusi dodatkowo obieg powietrza w kolektorze i zwiększy "ciąg". Działanie tego pierwszego kolektora zachęca do dalszych prób i eksperymentów, do których wszystkich zachęcam.

poniedziałek, 7 października 2013

Spirala ziołowa

W Ostoi za domem, od ponad dwudziestu lat, straszyła górka z piasku posadowiona na resztkach betonu z betoniarki. Pozostałości po budowie domu nawet nie bardzo chciały porastać zielskiem, ot, tu wiesiołek, tam trawka. Nie chcąc kuć betonowych brył i wywozić piachu, postanowiłem przekształcić to miejsce w ogródek ziołowy, wykorzystując "naturalne" właściwości górki.

Ogródkowi postanowiłem nadać kształt spirali - sztadarowego rozwiązania z zakresu permakultury. Spirala bowiem, na bardzo małej powierzchni, pozwala stworzyć szereg zróżnicowanych siedlisk - i dla roślin lubiących gleby słabe, i dla tych wymagajacych żyznych, dla światło i cieniolubnych, dla lubiących wilgoć i preferujących suszę.

Na szczycie spirali, od południa, gdzie sucho i gorąco, szansę rosnąć ma rozmaryn i szałwia, a od północy u dołu, gdzie chłodniej i więcej wilgoci, dobrze się czuć może lubczyk czy pietruszka.

Konstrukcja spirali rządzi się określonymi prawami - powinna ona "kręcić się" zgodnie z ruchem wskazówek zegara, gdyż ułatwia to spływ wody. Kamienne ściany spirali tworzą magazyn ciepła gdy rozgrzewa je słońce, nie powinny więc być zbytnio zakrywane. Ideałem byłoby od strony południowej ulokować na poziomie gruntu oczko wodne - odbijane od jego tafli promienie słońca dodatkowo "doświetlałyby" spiralę. Tego ostatniego warunku niestety nie udało mi się spełnić - kształt mej piaskowej górki narzucał zlokalizowanie oczka od strony północnej. Być może jeszcze w przyszłości dodam drugie oczko, od strony południowej.

Najpierw masyw piaskowej górki obłożyłem kamieniami, kształtując spiralę. Powierzchnia górki została solidnie podlana, wygrabiona i wyłożona mokrym kartonem - ma to zapobiec rozwojowi chwastów. Warstwa kartonu została zasypana piaskiem z małego wykopu pod oczko wodne, aby zapewnić drenaż. Kolejną warstwę stanowiły świeżo opadłe liście wymieszane z małą ilością obornika.

Ziemia ogrodowa została rozłożona tak, aby im niżej, tym grubszą warstwę stanowiła. Rośliny rosnące na górze spirali w teorii wymagają gleb słabszych, a te które sadzi się niżej, wolą gleby bardziej żyzne.

Dno oczka wodnego pokryłem czarną folią, a brzegi obłożyłem kamieniami. Nie zapomniałem o rurce odpływowej, której zadaniem będzie odprowadzać nadmiar wody opadowej. Oczko ma służyć głównie za miejsce hodowli rukwi wodnej, a jego dodatkową funkcją będzie urozmaicanie życia biologicznego - na pewno przyciągnie wielu nowych mieszkańców do Ostoi, podobnie jak i cała spirala.

Przedostatnim etapem konstrukcji spirali było zasypanie jej powierzchni zrębką z drzew liściastych. Ma ona za zadanie uchronić spiralę przed erozją w czasie nadchodzącej zimy, a ponadto utrzymywać wilgoć i wolno się rozkładając, użyźniać glebę.

Ostatni etap nastąpi wiosną, kiedy to sadzonki i nasiona ziół trafią na swoje miejsca. Jednak już teraz spirala cieszy oko, z kupki betonu i piachu powstał ciekawy element krajobrazowo-użytkowy. Doceniły go już motyle, przesiadując na kamieniach spirali nagrzanych jesiennym słońcem. Chciałbym aby do oczka wodnego przywędrowały na wiosenne gody rzekotki, byłoby to dla mnie największą nagrodą za wysiłek włożony w konstrukcję spirali.