sobota, 11 maja 2013

Mniszki

Mniszek, mlecz, dmuchawiec, Taraxacum officinale, utrapienie nowożytnych rolników i działkowiczów, chwast trudny do wyplenienia. A dla mnie roślina bardzo cenna, z której dobrodziejstw staram się korzystać.
Mniszki często jako jedne z pierwszych pokrywają kobiercem zdegradowaną glebę, ich palowe korzenie spulchniają ją gdy jest bezlitośnie zdeptana. Pobierają substancje odżywcze z głębszych warstw, a obumierając pozostawiają je dostępnymi dla tych roslin, które nie sięgają korzeniami tak głęboko.
Młode listki mniszka wraz z pokrzywą i szczawiem stanowią pierwsze jadalne wiosenne zieleniny, niezbyt wyrafinowane w smaku, ale pełne witamin. W zasadzie każda z części rośliny ma lecznicze właściwości - korzeń pomaga cukrzykom a liście tym mającym problemy z kamieniami żółciowymi i wątrobą.
Dla mnie jednak w mniszku najważniejszy jest kwiat, od którego dziś w ostoi łąka jest żółta. Pięćset kwiatków trafiło do koszyka, a z niego na gazety. Tam spoczywały kilka godzin, aby wszyscy ich lokatorzy mieli szanse je opuścić. Następnie opłukane, postały w wodzie kilka godzin i w tej samej wodzie zostały obgotowane przez kwadrans. Dodałem do nich sok z dwóch cytryn, a rano odcedzę dokładnie. Do wywaru dodam kilogram brązowego cukru i pogotuję około dwóch godzin, aż dzieło zacznie przybierać konsystencję właściwą dla ostatecznego produktu - miodu z mniszka. Teraz pozostaje tylko gorącą ciecz rozlać w małe wyparzone słoiczki i gotowe. Majowy miód z mniszka, z pyłkiem i nektarem, poprawia odporność i doskonale smakuje.

3 komentarze:

  1. czołem! trafiłem do twego bloga od Artura Milickiego.
    dodaje do RSS ów
    Uff.. jakże miło poczytać, że jest coraz więcej rozsądnych ludzi.

    Jak sie "bracia Czesi" dziwowali, gdy zbieraliśmy mniszka .. tfu... znaczy "pampeliszki" jak go nazywają nasi południowui sąsiedzi.

    Potem już przy piwku w gospodzie wyszło na jaw, że starsze pokolenie jeszcze pamięta, że w młodości dostawało "pampelisskovy med", ale po przepis na miód i gęstnik mniszkowy dzwoniło do starych rodziców po szczegóły.

    Usłyszeliśmy też, że heska sparwa gdyz Polacy zabieraja pampeliszki, a nie Zaolzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odwiedziny i komentarz :-)

    Ja zetknąłem się z miodem z mniszka lata temu w okolicach Ełku, wiele lat minęło zanim sam spróbowałem go wytwarzać. W przyszłym roku spróbuję przyrządzić wino musujące z mniszka, popularne w krajach anglosaskich a prawie nieznane u nas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń